Mroczna
____________________________________________________________________
***ANNABETH***
Po kolacji z Percym poszliśmy na ognisko zorganizowane specjalnie dla nas. Tak tu obchodziliśmy
pozytywny powrót z misji... Byłam zszokowana. nie dość, że na kolację zjadłam dość dużą porcję tostów to na ognisku zjadłam dużo kiełbasek. Brzuch ani trochę mnie nie bolał, ale kręciło mi się w głowie.-Annabeth...? Dobrze się czujesz? Jesteś blado-zielona. - Był taki opiekuńczy. - Nie za bardzo. - Odpowiedziałam słabym głosem. - Chce do domu.- Jęknęłam jak mała dziewczynka. - Już idziemy.- Powiedział. - Dasz radę sama? Dogonię cię. Chciałbym coś zrobić.- Spytał. - Dla ciebie zawsze, Glonomóżdżku.- Pocałowałam go i zaczęłam iść w stronę naszego domku...
***PERCY***
Coś jest nie tak, naprawdę coś jest naprawdę nie tak. Biegłem do domku Apollina po jednego z lepszych uzdrowiciela- Edwina. Siedział na schodkach domku i próbował nastroić swoją gitarę.- Edwin...Annabeth....Coś...Nie.....Tak...- Sapałem. - Stary spokojnie.- poklepał mnie po ramieniu.- Gdzie ją znajdę? U ciebie ? - Nie. To znaczy tak, ale teraz mieszkamy razem w innym domku. W lesie. Choć poprowadzę cię. Szybko! - I pobiegliśmy.......
***ANNABETH***
Byłam sama.. nie zważając na mdłości, które raz się pojawiały, a raz znikały, zadzwoniłam do domu. Odebrał tata - Cześć tato, miałabym małe pytanie. - Witaj słońce, to coś pilnego?- spytał. - W pewnym sensie, dla mnie tak. No więc..... - Streściłam szybko relacje między mną a Percym i to co bardzo bym chciałabym zrobić. -Och, skarbie cieszę się razem z tobą. Ze zmianą szkoły to nie problem...Ale jesteś pewna czy Sally się zgodzi ? - Jestem absolutnie pewna. Proszę zadzwoń do niej i zapytaj się o to, tylko prosiłabym, żebyście mu nie zdradzali co planuje. -Nie ma sprawy, córeczko. Zaraz zadzwonię, ale nic nie obiecuje. Naprawdę. Oddzwonię kiedy będę wiedzieć, kocham cię. - I rozłączył się. Siedziałam tak myśląc co spowodowało moje złe samopoczucie... Dźwięk dzwonka telefonu . Odebrałam. - Annabeth...mam dobra wiadomość...zgodzili się i przysyłają pozdrowienia. - Zakręciło mi się w głowie ze szczęścia. - Na bogów, dziękuje tato, muszę już kończyć. Kocham cie. - Ja ciebie, też.- I rozłączyłam się. Teraz zrobiło mi się naprawdę nie dobrze. Szybko pobiegłam do łazienki. Zwymiotowałam. W tym momencie usłyszałam wołanie Percego - Annnabeth, jak się czujesz? Nic ci nie jest?- Wyszłam na chwiejących się nogach z łazienki i położyłam się na łóżku. - Co ci jest? Wymiotowałaś! Dobrze, że cię przyprowadziłem Edwinie.- Zwrócił się do chłopaka o jasnych włosach obok niego. - Co jej jest? - Spytał mój chłopak. Syn Apolla zaczął mnie badać. - Miała ciężki dzień, wyliże się z tego. Potrzebny jej odpoczynek i trochę nektaru. - Powiedział podając mi mały szklany kieliszek z napojem o smaku ciasteczek truskawkowych.Natychmiast poczułam się o wiele lepiej.... Już mi lepiej- powiedziałam zdecydowanie mocniejszym głosem. Chłopcy rozmawiali szeptem w drzwiach zerkając na mnie. Potem Edwin odszedł w stronę wzgórza a my zostaliśmy sam....
***PERCY***
Leżałem razem z Annabeth na łóżku, bawiąc się jej siwym kosmykiem włosów a ona gładziła mnie po policzku. Myślałem cały czas o słowach wężoustego To chyba koniec jego wybryków Gajo. Imię Gaja najbardziej mnie przestraszyło. Jeżeli matka Kronosa zdecyduję się na wojnę, prawdopodobnie przegramy. Jest zbyt potężna. Przerwałem rozmyślanie. Popatrzyłem jej głęboko w oczy. Pocałowałem ją. Odwzajemniła pocałunek. Nasze usta płonęły. Ale nie mogłem przestać. To było jak oddychanie. Oderwałem się od niej gładząc ją po plecach. Ona musi odpocząć, nie dzisiaj Percy. Poczułem coś ciepłego na piersi. Annabeth siedziała na mnie z lekko podniesioną brwią. Wyglądała naprawdę....hmmm seksownie w swojej białej koronkowej piżamie opinającej jej idealną figurę. Potem wpiła się w moje usta. Zacząłem całować ją po szyi, zjeżdżając w dół. Zamruczała. Kochałem sprawiać jej przyjemności, ale wiedziałem, że dziś nie powinniśmy. - Annabeth.- szepnąłem, zdejmując ja delikatnie ze mnie i kładąc obok.- Musisz odpoczywać, następnym razem. Uwierz chce tego, ale nie dziś. Dla twojego dobra.- Jęknęła, ale nie zaprotestowała. - Może masz rację.- I poszliśmy spać.
***ANNABETH***
Kolejny poranek, za kilkanaście dni koniec obozu a ja przeprowadzałam się do mojego chłopaka. Mdłości, znowu. Może to jeszcze po wczoraj. Nieważne. Percy ruszał dzisiaj na Olimp. Ciekawe co bogowie znowu od niego chcieli. Siedziałam na łóżku patrząc na Glonomóżdżka. Przypomniałam sobie nasza małą córeczkę. Obudził się. - Co powiesz na prysznic? -Spytałam. -Z tobą zawsze. - I poszliśmy. Po kąpieli, kazałam się Percemu lepiej ubrać. Czułam się w obowiązku. - Naprawdę to konieczne? - Spytał. - Nie marudź, bo nie dostaniesz buziaka.- Poskutkowało. - Annabeth wrócę jak najszybciej,obiecuje. - No ja myślę. - Pocałowałam go przed drzwiami i dałam mu lekkiego kopniaka w tyłek na pożegnanie. Obrócił się i uśmiechną się posyłając mi całusa... Poszłam się przygotować i zeszłam na śniadanie. Byłam znowu strasznie głodna. Może jesteś w ciąży.Podpowiedział mi cichutki głosik w mojej głowie. Nie to niedorzeczne.... pomyślałam.
***PERCY***
Stanąłem przed wielkimi drzwiami, prowadzącymi do równie wielkiej sali tronowej bogów. Zza drzwi było słychać kłótnie. Wszedłem. Zapadła cisza. - Witaj ojcze, Witaj wuju Zeusie i ty Hadesie.- Powitałem moją rodzinę. Zauważyłem spojrzenie Ateny. Była wściekła. Czekałem. Pierwszy odezwał się Posejdon - Synu, ....grozi ci śmierć. nie pozwolę na to. Czekamy na wyjaśnienia. Wybroń się. - Ale czemu!? Ja nic nie zrobiłem. - Powiedziałem skołowany. -Owszem zrobiłeś ale nie sobie tylko MOJEJ córce. Domyśl się Perseuszu. Dlaczego Annabeth ostatnio często miewa mdłości i je za 20 ? Pomyśl, aż tak tępy nie jesteś!- Krzyczała Atena. Ale o co jej chodzi przecież ja......Dziecko. Annabeth jest w ciąży... W moich oczach zebrały się łzy. Będę mieć dziecko z Annabeth, moją kochaną Annabeth. - Ona, ona...jest w ciąży.- szepnąłem.- Ale to tylko dziecko.- Powiedziałem głośniej. - nie uważasz, że to wszystko dzieje się szybko, chłopcze? - Spytała bogini mądrości trochę łagodniej. - Dosyć, nie chodzi czy za wcześnie czy za późno. To dziecko nie powinno się zrodzić. Dlatego grozi tobie śmierć, Perseuszu. - W pewnej przepowiedni jest mowa o dziecku 2 herosów, potężnych herosów. Niewątpliwie chodzi o was. Dziecko to będzie mieć rozum matki a siłę po ojcu. To dziecko będzie zdolne powalić Olimp, lub oświetlić je chwałą. Tak jak w przypadku ojca, przepowiednia się sprawdziła. Ty uratowałeś Olimp. Nie wiadomo co będzie z tym dzieckiem, Nie chce ryzykować, dlatego będziemy głosować. Kto jest za unicestwieniem dziecka ? - Powiedział Zeus. Wszystko rozegrało się bardzo szybko. Tylko Ares podniósł rękę. - Masz szczęście Perseuszu, a teraz wracaj bezpiecznie do domu. - Stwierdził Zeus.- Gdy wychodziłem zobaczyłem tylko ciepły uśmiech Afrodyty. Nie byłem w stanie się nawet pokłonić na pożegnanie. Byłem autentycznie szczęśliwy. Będę miał dziecko z Annabeth...... Łzy szczęścia spływały mi po policzku.... Będę ojcem...
____________________________________________________
To chyba już było oczywiste ;) kolejny wieczorem ;)
Mroczna
Stanąłem przed wielkimi drzwiami, prowadzącymi do równie wielkiej sali tronowej bogów. Zza drzwi było słychać kłótnie. Wszedłem. Zapadła cisza. - Witaj ojcze, Witaj wuju Zeusie i ty Hadesie.- Powitałem moją rodzinę. Zauważyłem spojrzenie Ateny. Była wściekła. Czekałem. Pierwszy odezwał się Posejdon - Synu, ....grozi ci śmierć. nie pozwolę na to. Czekamy na wyjaśnienia. Wybroń się. - Ale czemu!? Ja nic nie zrobiłem. - Powiedziałem skołowany. -Owszem zrobiłeś ale nie sobie tylko MOJEJ córce. Domyśl się Perseuszu. Dlaczego Annabeth ostatnio często miewa mdłości i je za 20 ? Pomyśl, aż tak tępy nie jesteś!- Krzyczała Atena. Ale o co jej chodzi przecież ja......Dziecko. Annabeth jest w ciąży... W moich oczach zebrały się łzy. Będę mieć dziecko z Annabeth, moją kochaną Annabeth. - Ona, ona...jest w ciąży.- szepnąłem.- Ale to tylko dziecko.- Powiedziałem głośniej. - nie uważasz, że to wszystko dzieje się szybko, chłopcze? - Spytała bogini mądrości trochę łagodniej. - Dosyć, nie chodzi czy za wcześnie czy za późno. To dziecko nie powinno się zrodzić. Dlatego grozi tobie śmierć, Perseuszu. - W pewnej przepowiedni jest mowa o dziecku 2 herosów, potężnych herosów. Niewątpliwie chodzi o was. Dziecko to będzie mieć rozum matki a siłę po ojcu. To dziecko będzie zdolne powalić Olimp, lub oświetlić je chwałą. Tak jak w przypadku ojca, przepowiednia się sprawdziła. Ty uratowałeś Olimp. Nie wiadomo co będzie z tym dzieckiem, Nie chce ryzykować, dlatego będziemy głosować. Kto jest za unicestwieniem dziecka ? - Powiedział Zeus. Wszystko rozegrało się bardzo szybko. Tylko Ares podniósł rękę. - Masz szczęście Perseuszu, a teraz wracaj bezpiecznie do domu. - Stwierdził Zeus.- Gdy wychodziłem zobaczyłem tylko ciepły uśmiech Afrodyty. Nie byłem w stanie się nawet pokłonić na pożegnanie. Byłem autentycznie szczęśliwy. Będę miał dziecko z Annabeth...... Łzy szczęścia spływały mi po policzku.... Będę ojcem...
____________________________________________________
To chyba już było oczywiste ;) kolejny wieczorem ;)
Mroczna
Wow masz masz na prawdę talent.
OdpowiedzUsuńDziś przeczytałam cały Twój blog.
Ty chyba czytasz mój nie?
Looking for love - Percy and Annabeth.
Ale wracając do twojego bloga jest świetny.
Pozdrawiam i czekam na wieczór ( ze będę sama w domu moge zaszaleć)
Lucy
czytam ;) Świetny ;) dziękuję. Niezaprzeczalnie ty też masz talent ;) Jesteście WSPANIALI
UsuńMroczna
Nie no, ta ciąża była do przewidzenia.. :( Ale i tak fajnie.
OdpowiedzUsuńTeraz tylko czekać do wieczora.
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńMoże zrobisz głosowanie jak będzie miało na imię dziecko.