sobota, 28 września 2013

Rozdział 10 cz1

                                                            ***ANNABETH***
Koniec obozu.... Dzisiaj wyjeżdżam a wieczorem będę mieszkać już z Percym.... On oczywiście o tym nie wie... JUPIII !!!  Przez 2 dni będę z nim spała w jednym łóżku... a do końca roku szkolnego zostało nam 5 dni... - Myślałam tak i pakując się do wyjazdu..  Percy był bardzo smutny...wręcz załamany.. Ale byłam bezlitosna... Poszedł na krótki trening szermierczy. Oczywiście nie był mu potrzebny bo był najlepszy w obozie, ale zawszę tak robił kiedy się bardzo denerwował. Za15 minut mamy wyjazd. Mój chłopak już się spakował.  Gdy wepchnęłam sobie ostatnią parę koronkowych majtek, przypomniały mi się wszystkie nasze wspólne noce na tym łóżku... Przyjechałam na obóz jako zwykła, skrycie zakochana dziewczyna, a wyjeżdżam jako dziewczyna w ciąży ze swoim wymarzonym księciem. Ukochana Bajka. - Pomyślałam i zeszłam po wzgórzu z naszymi walizkami wyręczając Percego  do furgonetki Argusa...

                                                                 ***PERCY***
Zostało nam raptem kilkanaście minut razem... Byłem załamany.. Obiecuję, że zrobię wszystko by być przy niej każdej nocy i każdego dnia. Będę chronić ją i Nicole. - Myślałem tak stojąc przy furgonetce. Właśnie zauważyłem moją śliczną Annabeth.. Podbiegłem do niej mówiąc. - Jesteś w CIĄŻY! Oszczędzaj się, Mądralińska. Bo urodzisz szybciej niż się będziemy spodziewać. - Och Glonomóżdżku, nie doceniasz swojej dziewczyny. To JA spadałam na grzbiecie przerośniętej mantikory wprost do oceanu. - Powiedziała  susząc mi policzki z łez pocałunkami. Płakałem.  Pocałowałem ją w usta oddając całą swą  tęsknotę, miłość, smutek  a zarazem radość. Westchnęła. - Zrobię wszystko.... nawet jeżeli będę musiał biec do San Francisco.. Zobaczymy się jak najszybciej... - Szepnąłem. - Nawet nie wiesz jak blisko jesteś prawdy. - odpowiedziała równie cicho swoim uwodzicielsko słodkim głosem i wsiedliśmy do furgonetki.
Wysiadłem szybciej niż moja piękność. Nasz kierowca miał ją zawieźć na lotnisko. Pocałowała mnie delikatnie szepcząc - Do zobaczenia wieczorem.  - I odjechali. Stałem jak zamurowany. Wieczorem ?  Co ona kombinuję!? Nieważne... Właśnie zauważyłem mamę z Paulem uśmiechających się do mnie i machając serdecznie.... Wracamy do rzeczywistości pomyślałem i podszedłem do nich..
_______________________________________________________
Przepraszam, że taki krótki ;)
Mam dla was niespodziankę ^^
Powstaje nowy blog ;)
Jeszcze dzisiaj postaram się wam go udostępnić ;***
Mroczna

5 komentarzy:

  1. Słodki *.* Tylko szkoda, że taki krótki :(
    Kiedy next??
    Życzę duuużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuper. Czekam na następny. Mam nadzieje, że nie długo. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejkuuu <3 Słodko *.* Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny ^^
    Szkoda że taki krótki :(
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń