sobota, 28 września 2013

Czytajcie

No to  macie linka do mojego nowego bloga :)
http://cursedbydemons.blogspot.com/

Rozdział 10 cz1

                                                            ***ANNABETH***
Koniec obozu.... Dzisiaj wyjeżdżam a wieczorem będę mieszkać już z Percym.... On oczywiście o tym nie wie... JUPIII !!!  Przez 2 dni będę z nim spała w jednym łóżku... a do końca roku szkolnego zostało nam 5 dni... - Myślałam tak i pakując się do wyjazdu..  Percy był bardzo smutny...wręcz załamany.. Ale byłam bezlitosna... Poszedł na krótki trening szermierczy. Oczywiście nie był mu potrzebny bo był najlepszy w obozie, ale zawszę tak robił kiedy się bardzo denerwował. Za15 minut mamy wyjazd. Mój chłopak już się spakował.  Gdy wepchnęłam sobie ostatnią parę koronkowych majtek, przypomniały mi się wszystkie nasze wspólne noce na tym łóżku... Przyjechałam na obóz jako zwykła, skrycie zakochana dziewczyna, a wyjeżdżam jako dziewczyna w ciąży ze swoim wymarzonym księciem. Ukochana Bajka. - Pomyślałam i zeszłam po wzgórzu z naszymi walizkami wyręczając Percego  do furgonetki Argusa...

                                                                 ***PERCY***
Zostało nam raptem kilkanaście minut razem... Byłem załamany.. Obiecuję, że zrobię wszystko by być przy niej każdej nocy i każdego dnia. Będę chronić ją i Nicole. - Myślałem tak stojąc przy furgonetce. Właśnie zauważyłem moją śliczną Annabeth.. Podbiegłem do niej mówiąc. - Jesteś w CIĄŻY! Oszczędzaj się, Mądralińska. Bo urodzisz szybciej niż się będziemy spodziewać. - Och Glonomóżdżku, nie doceniasz swojej dziewczyny. To JA spadałam na grzbiecie przerośniętej mantikory wprost do oceanu. - Powiedziała  susząc mi policzki z łez pocałunkami. Płakałem.  Pocałowałem ją w usta oddając całą swą  tęsknotę, miłość, smutek  a zarazem radość. Westchnęła. - Zrobię wszystko.... nawet jeżeli będę musiał biec do San Francisco.. Zobaczymy się jak najszybciej... - Szepnąłem. - Nawet nie wiesz jak blisko jesteś prawdy. - odpowiedziała równie cicho swoim uwodzicielsko słodkim głosem i wsiedliśmy do furgonetki.
Wysiadłem szybciej niż moja piękność. Nasz kierowca miał ją zawieźć na lotnisko. Pocałowała mnie delikatnie szepcząc - Do zobaczenia wieczorem.  - I odjechali. Stałem jak zamurowany. Wieczorem ?  Co ona kombinuję!? Nieważne... Właśnie zauważyłem mamę z Paulem uśmiechających się do mnie i machając serdecznie.... Wracamy do rzeczywistości pomyślałem i podszedłem do nich..
_______________________________________________________
Przepraszam, że taki krótki ;)
Mam dla was niespodziankę ^^
Powstaje nowy blog ;)
Jeszcze dzisiaj postaram się wam go udostępnić ;***
Mroczna

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 9 cz2

                                                          ***ANNABETH***
Percy pewnie siedzi już w domku.... westchnęłam a ja jeszcze przez pół godziny męczę się na treningu łuczniczym. Może nie byłam wyborowym łucznikiem, ale gdy myślałam o Percym  każda strzała dosięgała celu. Za kilka dni koniec obozu.... Jadę odebrać papiery do starej szkoły i zabrać niektóre rzeczy do mojego nowego domu. Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam 4 dziewcząt od Afrodyty i strzała świsnęła w ich kierunku, prawie trafiając jedną z nich w ramię. - Co do cholery... !?.- powiedziała jedna i utkwiła we mnie swój wzrok. Skasowała mnie z góry do dołu i prychnęła idąc za swoimi siostrami. To była moja konkurencja. Każda dziewczyna w obozie wiedziała, że większość dzieci płci pięknej od Afrodyty podkochuję się w Percym. Był to jeden z najbardziej rozchwytywanych chłopaków w obozie. Był mój... roześmiałam się. - Na dzisiaj koniec! - Krzyknął Chejron, mój 2 ojciec. - Annabeth, pozwolisz na słówko? - powiedział uśmiechając się ciepło. - Gratuluję ciąży. - Och.....Chejronie nawet nie wiesz jak się cieszę. - Rozumiem, ale chciałbym żeby twój stan pozostał w tajemnicy. Chodzi o ty by ta wiadomość nie wydostała się poza krąg waszych najlepszych zaufanych przyjaciół. - Och....dobrze. -Nie zrozum mnie źle kochana, ale to dla waszego dobra. Mrugnął do mnie porozumiewawczo i zagalopował w stronę jadalni..... Poszłam w stronę rozmyślając o słowach centaura.

                                                           ***PERCY***
Zaraz przyjdzie Annabeth. Uśmiechnąłem się do siebie. Sam skończyłem zajęcia wcześniej. Na dziś wieczór mieli pojawić się goście. W tym Thalia i Nico, Grover i Kalina, Silena i Charlie, Michael Yew od Apollina ze swoją dziewczyną Savannah Snow  córką Afrodyty. Mieliśmy obejrzeć komedię  pt. 'Dzień Wagarowicza''. Dzięki Travisowi i Connorowi byliśmy zaopatrzeni w szampana. Usłyszałem kroki. - Cześć, słońce. - Hej, będziemy mieć gości za chwilkę.- uśmiechnąłem się. - Zapowiada się fajny wieczór, dziękuję. - Podeszła do mnie i mnie pocałowała. - A to za co? - Za wszytko.- zachichotała. Już są. Wszyscy przyszli jednocześnie, - Siemanko wszystkim - krzyknąłem. Do naszego nowego domku weszli nasi przyjaciele - Beeee... Percy macie puszki ? - spytał kozłonóg. - Oczywiście, czekają na ciebie. - Cześć stary druhu.- Powiedział Charles swoim mocnym głosem i mrugną porozumiewawczo. - Mam nadzieję, że się postarałeś.- Powiedziała Thalia. - Nie chcemy mieć zmarnowanego wieczoru.- Wytłumaczył Nico i dostał całusa od Thalii. - Miło mi cię poznać, Percy - powiedziała Savannah, Przytulając się do Annabeth.  Usiedliśmy przed telewizorem z kieliszkami szampana i popcornem. - Chciałem wam coś ogłosić, razem z Annabeth. - Thalia została już poinformowana, ale podejrzewam, że wy nie. - Annbeth nie wytrzymała i pisnęła. - RAZEM Z PERCYM SPODZIEWAMY SIĘ DZIECKA!!!- Zarumieniłem się. Chłopcy podeszli do mnie gratulując mi i mówiąc coś w stylu Dobra robota stary! Było to trochę krępujące, przyznam. Dziewczyny wokół Annabeth chichotały i świergotały. Silena i Savannah płakały. - Myśleliście nad imieniem dla dziecka ? - Spytała Kalina. - Jestem pewna, że będzie to dziewczynka i myślałam nad nazwaniem jej Nicole - powiedziała moja księżniczka.... Włączyliśmy film. Dziewczyny siedząc nam na kolanach  śmiały się do rozpuku, biorąc przykład z bohaterek obdarowywały nas namiętnymi całusami z różnymi wymysłami. Gdy film się skończyło już grubo po 10 w nocy. Chyba przesadziliśmy z alkoholem. Grover i Kalina, wyszli wcześniej ponieważ byli już zmęczeni. Ktoś rzucił -Prawda i Wyzwanie! Wszyscy ze śmiechem potaknęli. Tego wieczora naprawdę dużo się dowiedziałem. Potem już naprawdę byliśmy na tak zwanym ''haju''.... Chłopcy wpadli na pomysł zrobienia konkursu naj seksowniejszej dziewczyny  wieczora. Dziewczyny rozchichotały się na dobre i poszły się przebierać. Pierwsza konkurencja. Strój wieczorowy. Dla mnie wszystkie wyglądały ślicznie ale to Annabeth była najpiękniejsza. O dziwo Thalia też się bawiła. 2 konkurencja - stroje kąpielowe. Tu było więcej zabawy. Każdy z facetów miał kartkę i notował punkty od 0 do 10. 3 konkurencja była najlepsza. Bielizna. Chłopcy siedząc na łóżku rechotali. Wszystkie wyszły razem. Najpierw Silena potem Savannah Thalia i Annabeth. Ostatnia była najlepsza. Jej długie nogi....Biodra...włosy...i oczy....  Każda usiadła na kolanach swojego chłopaka wyginając swoje ciała jak kocice. Prezentując swoje wdzięki... Annabeth  usiadła mi na kolanach wyginając się. Czule przejechała mi po policzku dłonią i zatopiła ją w moich włosach pobudzając mnie. Obróciłem się. Wszyscy wymieniali pieszczoty. Michael przejechał po opalonych nogach Savannah tak wysoko, że trzeba było odwrócić wzrok. Córka Ateny lekko obróciła moją głowę i zmusiła mnie do popatrzenia w jej piękne błyszczące z podniecenia oczy. - Teraz naprawdę wygrałaś. -Szepnąłem, dzięki czemu jako pierwsi wylądowaliśmy na łóżku całując się. Wspaniały wieczór w towarzystwie przyjaciół.





















_______________________________________________________________________
Ten rozdział strasznie mi się podoba a wam ^^ ?
Mroczna

Organizacyjnie

Na początek chciałabym podziękować wam wszystkim.
Dla mnie najmniejszy komentarz ze zwykłą uśmiechniętą buźką robi wiele.
Chciałabym was poinformować, że rozdziały będą przeważnie pojawiały się w piątki,soboty i niedziele. Jeżeli będę miała chwilkę wolnego czasu w tygodniu wyjątkowo coś napisze ;)
Z dnia na dzień ten blog nabiera popularności, ale chciałbym was prosić o promowanie go również na swoich blogach, twitter'ach i facebookach.
No to chyba wszystko...
Jestem otwarta na propozycję.....
Mroczna

Rozdział 9 cz1

                                                               ***ANNABETH***

Obudziłam się. Trochę mnie zaskoczyło to, że obok mnie nie ma mojego chłopaka. Pewnie poszedł na spacer po wczorajszej nocy. Był cudowny, dał z siebie wszystko. Wyjęłam z szuflady mój pamiętnik. O jego istnieniu wiedziała tylko jedna osoba na świecie, moja przyjaciółka Thalia Grace. Prowadzę go od kiedy skończyłam 9 lat. Jest w nim dosłownie wszystko. Otworzyłam go i zaczęłam pisać.                                                Drogi Pamiętniku
Jestem w ciąży!!!! i to z Percym. Ciekawe czy to chłopczyk, a może dziewczynka. Wolałabym to 2...
Wczoraj przeżyłam najlepszą noc mojego życia. Wiem, wszystko trochę dzieję się za szybko. Dziecko. Kto by pomyślał. Ważne, że Percemu to nie przeszkadza.. Strasznie się ucieszył na wieść zostania ojcem... W ciągu roku szkolnego mam z nim zamieszkać i chodzić do szkoły z nim przez jakiś czas do póki ciąża będzie niewidoczna. Będziemy szczęśliwą rodziną. Nie obchodzi mnie to co myśli moja matka. Praktycznie jej nie obchodzę. Interesuję się mną gdy tylko coś nie idzie po jej myśli..... Idę się przyszykować na kolejny, zwykły obozowy dzień... Dzisiaj bitwa o sztandar.. Atena,Apollo i Afrodyta przeciwko Posejdonowi,Aresowi i Hefajstosowi. Ciekawie się zapowiada.....                          
                                                                                                                                       Kocham
                                                                                                                                                   Annabet

 Poszłam się przyszykować, gdy usłyszałam kroki. - Cześć, słońce.- Powiedział. -Szykujesz się na przegraną? - spytałam. - Właśnie miałem o to ciebie spytać. - Idę się kąpać, nigdzie nie uciekaj. - powiedziałam i poszłam do łazienki......

                                                                   
***PERCY***
Gdy Annabeth poszła się kąpać szybko podbiegłem do komody i pod moją stertą ubrań schowałem puzderko z pierścionkiem. Usiadłem na łóżku, myśląc o ciepłych tostach z serem. Na szczęście byłem głodny. Po mojej lewej leżał mały dziennik oprawiony w niebieską okładkę. Otworzyłem na pierwszej stronie, gdzie widniał zapis Pamiętnik Annabeth Chase... Czytasz na własne ryzyko.... Przekartkowałem kilka stron.. Ten zeszyt musiał mieć dobre 8 lat. Na pierwszych stronach widniały koślawe literki. Musiała mieć wtedy z 8 lub 9 lat...Jakie to urocze. Doszedłem do rozdziału sprzed 5 lat. Wtedy kiedy się poznaliśmy... Wyczytywałem urywki z tekstów. Zauważyłem jeden wpis z dnia kiedy zostałem oznaczony Ten nowy...Percy, został dziś uznany za syna samego Posejdona. Na pierwszy rzut oka wygląda na fajnego chłopaka. Ale zamiast mózgu ma glony. No i ....trochę mi się spodobał. Ma takie głębokie morskie oczy, które wspaniale współgrają z jego ciemnymi włosami. Jest przystojny i potężny. Widzieliśmy do w akcji kiedy władał wodą, niesamowite. No i do tego jadę z nim na misję...będzie czas by się lepiej poznać. Na początku chciałam pojechać na misję no bo...misja, zawsze chciałam na nią pojechać. Ale stwierdziłam, że jadę tylko ze względu na niego...Albo Niedawno wróciłam z kolejnej misji. Oczywiście z Percym. Znaleźliśmy Złote Runo. To chyba jedna moich ulubionych misji. Pamiętam ten moment kiedy ten przeklęty cyklop Polifem upuścił mnie na skałę. Byłam na skraju śmierci. Wtedy syn Posejdona wziął mnie w ramiona, posadził na hipokampie otulając złotym runem i szepcząc mi czule do ucha, że jestem genialna.
To był szczyt wszystkiego WPADŁAM PO USZY... Wtedy kiedy rzuciłam się na tą mantikorę.... Luke, ten kłamca... dźwigałam nieboskłon. I on wtedy przyszedł mi na ratunek z łowczyniami i herosami. To było wspaniałe uczucie wiedząc, że ten chłopak przejechał dla ciebie pół Ameryki by ciebie uratować nie mając pewności że żyjesz!!!
Dźwięk prysznica ustał UPS wpadłem... gdy wyszła aż oniemiała - Perseuszu !? Jak...mogłeś...Ty kretynie,idioto !- Krzyczała okładając mnie rękami. -Co przeczytałeś ? - spytała. - JEST PRZYSTOJNY I POTĘŻNY-  zarecytowałem śmiejąc się. - Glonomózg.- Powiedziała. - Nie mów nikomu...proszę. - Okey.Ale coś za coś. Żądam całusa! - Prosisz masz.- szepnęła całując mnie w usta.
Potem poszliśmy na śniadanie, a po zaczęliśmy się szykować na bitwę o sztandar. - Clariss!? - Wiesz co masz robić? - Tak jest, kapitanie Leszczu! - krzyknęła uśmiechając się. Wygraną mieliśmy w kieszeni. 2 strażników czyli 1 od Aresa 2 od Hefajstosa. 3 oddziały. 2 małe złożone z dzieci Aresa. Jednym przywódcą byłem ja a 2 Charles. 3 Oddział był największy prowadzony przez córkę Aresa. Była to mieszanka wybuchowa Hefajstos i Ares.Mieli pozorować atak frontowy, a potem zaatakujemy ich z potrójną siłą rażenia. Koncha. Zaczynamy. Razem z moim oddziałem przebiegliśmy trasę z małą potyczką z dziećmi Afrodyty. Było to łatwe ponieważ nie są oni wytrawnymi szermierzami. Przez drzewa widzieliśmy bitwę na terytorium wroga. -Wsparcie!!-Wrzasnęliśmy i ruszyliśmy do boju. Nie patrzyłem na moich przeciwników. Szukałem jednej osoby.Annabeth. Szczęk oręża ustał. Wszyscy się rozstąpili jakby czekali na naszą walkę. Wyjęła z pochwy miecz i ruszyła do mnie kręcąc biodrami. Jej włosy falowały na wietrze. Myśl logicznie ona wykorzystuję swoje wdzięki. Uśmiechnąłem się. Teraz to ona stanęła z otwartymi ustami. Było mi jej żal, ale wiedziałem, że ona by się ni zlitowała. Wykorzystałem szansę i ciąłem w nieosłonięty bark. Była szybka...i piękna. Odparowała. Walczyliśmy tak przez chwilę. Spokojnie dałbym jej radę ale nie chciałem. Upozorowałem cięcie w jej lewy bok i natarłem na nogi. Upadła. Zbierało mi się na płacz. Miałem ochotę ją przeprosić i powiedzieć, że nie jestem jej wart.
 Roześmiała się. Wstała podpierając się na mieczu i powiedziała - Wygraliście....sztandar jest wasz, a teraz pozwólcie mi zająć się sobą i wpiła się w moje usta na oczach wszystkich obozowiczów. Zaczęli klaskać. - No poszli mi stąd, zostawmy naszych zakochanych samych - powiedziała Clariss i było słychać gwizdy. Ale olałem to byłem ja, ona i nasze  usta......
_



__________________________________________

Sorka że tak późno :C było się na grzybach ^^
Mroczna 

sobota, 21 września 2013

Rozdział 8

Dedyk dla wszystkich fanów mocnej muzyki ;)
Mroczna       
______________________________________________________                                              
                                                              ***ANNABETH***
Kiedy na szczęście pozbyliśmy się Thalii, dochodził wieczór. Percy poszedł się wykąpać, a ja
starałam się przyswoić sobie myśli że gdzieś tam w moim brzuchu rozwija się życie. Gdy mój chłopak wyszedł zaczęliśmy rozmawiać. Potem położyliśmy się na łóżku. Idziemy spać czy...... - Zarumienił się. - Zdecydowanie wybieram opcję 2. - Wiedziałam o co mu chodzi i wiedziałam czemu się wstydzi. Teoretycznie mówiąc byliśmy nietrzeźwi kiedy przeżyliśmy swój pierwszy raz. A za 2 razem mój popisowy występ przerwała mi Thalia. - Annabeth, jesteś pewna? Jesteś w ciąży i nie wiem czy powinniśmy.- powiedział. - Glonomóżdżku, nie marudź.- Szepnęłam. - Daj mi chwilkę. - I poszłam do łazienki  się przyszykować. Ubrałam swoją koronkową bieliznę w czarnym kolorze, umalowałam się szybko i nałożyłam na usta błyszczyku o smaku truskawek. Bez perfum się nie obeszło. Gdy wyszłam, Percy siedział już na łóżku. Obowiązkowo uśmiech i potargane włosy. Usiadłam mu na kolanach i lekko pocałowałam go w usta. Odwzajemnił pocałunek. - σ 'αγαπώ (kocham cię) szepnął z uczuciem po grecku. Położyliśmy się. Złożył na moich ustach najbardziej  namiętny pocałunek świata. Zaczął od szyi schodząc w dół. Czułam jego rozpalone ciało. Przeszedł mnie dreszcz podniecenia. Moje ciało płonęło. Mój chłopak przeciągał tą chwilę w nieskończoność. Moje ręce gładziły go po jego ciemnych i gęstych włosach. Moje zmysły się wyostrzyły.  Przy najbliższej okazji ściągnęłam mu koszulkę. Wreszcie się zatrzymał. Jego ciało dosłownie świeciło. I pomyśleć, że kiedyś czułam coś do Luke'a. Gdy wreszcie to zrobił  . Naparł na moje ciało odrobinę mocniej i aż krzyknęłam cicho z zachwytu. To uczucie, uniesienie było jak narkotyk. -Percy....proszę. Wiedział o co mi chodzi. Złapał mnie za kolano i przyciągnął do siebie całując namiętnie.. Chciałam być tak bardzo blisko. Westchnęłam z zachwytu... Pocałowałam go mówiąc mu do ucha - Czemu ja?.  Płonęłam. Usiadłam i zabrałam się za jego spodnie. Szeptał do mnie po grecku słowa, których nie spodziewałam się po nim. W Percego wstąpił diabeł. Gdy nasze ciała się złączyły marzyłam by trwało to wiecznie. Byliśmy w swoim żywiole. Czułam każdy jego mięsień na moim ciele. Każde napięcie, każdy gorący oddech na mojej szyi. Westchnęłam. Annabeth..nie powinniśmy. - powiedział dysząc. Ale ja wiedziałam, że teraz to moje 5 minut. Miałam cel i chciałam go spełnić. - Daj mi szansę...proszę.- Powiedziałam a on zamruczał. -Przechodzisz samą siebie..... Z tej nocy tylko to pamiętam... Zbyt dużo doznać i uczuć. A teraz mogliśmy tak każdej nocy.... Bez względu na wszystko.....

                                                               ***PERCY***
Gdy poszła do łazienki uświadomiłem sobie co mi chodziło wcześniej po głowie. Zaręczyny. Nie obchodziło mnie, że wszystko działo się tak szybko. To był instynkt. Martwiłem się o moją księżniczkę. Była w ciąży i chyba nie powinniśmy.  Jutro z rana zgłoszę się do Charlesa. Chciałbym, żeby to było coś więcej niż pierścionek.  Wyszła. Jej długie nogi.... Zabrakło mi tchu. Usiadła mi na kolanach...Może jednak dobrze, że się zgodziłem. Położyliśmy się. Całowaliśmy się. Ze wstydem przyznam, że zachowałem się jak typowy facet. Zabawiłem się nią. Chciałem ją rozkręcić. A powinienem być delikatny ponieważ jest w ciąży. Pierwotne instynkty, pomyślałem. Zrobiła mi niespodziankę tej nocy. Na co dzień nieśmiała a w nocy ...jakby robiła to codziennie.... Noc była chłodna, ale przy niej nie było mi zimno. Wręcz przeciwnie. Po długiej nocy zasnęliśmy.  Wstałem o 4 rano. Wiedziałem, że chłopcy od Hefajstosa dawno nie śpią. Ubrałem się i poszedłem do Charlesa. Pokrótce wyjaśniłem czego się spodziewam i z miłym zaskoczeniem stwierdziłem, że wykucie takiej małej i magicznej rzeczy zajęło mu niecałe 15 minut. Na koniec życzył mi szczęścia.  Wyszedłem chowając moją zdobycz i myśląc o odpowiednim momencie.... zastanawiałem się nad dzisiaj wieczór. Wiedziałem, że to bardzo szybko i spontanicznie. Ale musiałem załatwić to jak najszybciej....






















________________________________________________________
Jakie nuuuuddddyyyyyyyy wiem :C To wstęp ;)
Kolejny jutro z rana ^^
Mroczna

Rozdział 7

Kolejny ;) Czekam na propozycję o imieniu dla dziecka ;)
Mroczna     
____________________________________________________________                                                            ***ANNABETH***
Siedziałam w pokoju czekając na mojego chłopaka. Zwolnili mnie z zajęć ponieważ zwymiotowałam na polu treningowym. Cały czas zastanawiałam się czy to prawda. Czy naprawdę jestem w ciąży. Nie było odwrotu, musiałam to sprawdzić. Podeszłam do apteczki i wyjęłam opakowanie testu ciążowego. Podobnie jak szklanki w jadalni, apteczka zawsze byłą wyposażona w to o czym pomyślałeś. Zrobiłam test. Czekałam i czekałam na wyniki. Te kilka sekund trwały wiecznie. Wzięłam głęboki oddech....pozytywny. Nie to...to niemożliwe. Przecież się zabezpieczaliśmy!....Chyba. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam czemu. Z rozpaczy czy ze szczęścia? Mam dziecko...z Percym. Właśnie, co on na to powie. On pewnie nie będzie go chciał... matko to moja wina. On mnie znienawidzi. Chociaż.....jeżeli mnie kocha to mi pomoże. Ale my mamy ledwie 18 lat, nawet nie! Co ja zrobię... To co działo się w mojej głowie można nazwać delikatnie erupcją wulkanu.. Jeżeli on...on się o tym dowie i mnie znienawidzi przysięgam na Styks, że się zabiję. Zagrzmiało. Przysięga zawarta...... Teraz tylko czekać......

                                                            ***PERCY***
Gdy wyszedłem, przed drzwiami spotkałem Thalię. - Ej,chłopie wszystko w porządku? Czemu płaczesz?- Spytała się moja przyjaciółka. -To nic takiego. - Otarłem łzy szczęścia i uśmiechnąłem się promiennie idąc do windy.. Nim zdołałem się powstrzymać powiedziałem do córki Zeusa - Do zobaczenia na porodówce!- Ostatnie to co zobaczyłem przez drzwi zamykającej się windy to jej spojrzenie, niewątpliwie myślała że oszalałem, trudno. Cały czas myślałem o naszej przyszłości. Mam piękną i wspaniałą dziewczynę, będę miał dziecko. Czegoś tu brakuję. Ale nim zdążyłem dokończyć moje wymysł okazało się, że razem z moim pegazem Syrią znaleźliśmy się na głównym placu. Mroczny był na chorobowym, a Syria nie jest zbyt towarzyska, więc nie miałem z kim rozmawiać po drodze. Moja misja jako tako była tajna, co prowadzi do tego, że poza Panem D., Chejronem i moją pięknością nikt nie wiedział o mojej wyprawie na Olimp, więc nikt mnie o nic nie wypytywał. Nie oglądając się za siebie pobiegłem do naszego domku, zastanawiając jak by to wyglądało gdyby chłopak oznajmiał własnej dziewczynie, która o niczym nie wie, że jest w ciąży. Stanąłem w drzwiach. Usłyszałem cichy szloch. Wiedziała. Ale to i tak nie popsuło mi humoru wbiegłem do domku, wziąłem ją w ramiona i przytuliłem delikatnie. Ona wciąż płakała. A potem szepnęła głosem pełnym smutku i strachu - Percy....ja zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciał... ja jestem .....Co cię tak rozśmiesza - spytała urażona. - A ja miałem ochotę śmiać się i latać z domku do domku oznajmiając każdemu z osobna, że mam z Annabeth dziecko. - Jesteś w ciąży- szepnąłem i pocałowałem ją namiętnie. - Nawet nie wiesz jak się cieszę. Annabeth rozumiesz? Dziecko. Ty i ja. Owoc naszej miłości. Ale chyba nawet to nie wyrazi jak bardzo cię kocham. - Powiedziałem, a ona szeroko otworzyła oczy. - Czyli ty nie jesteś zły?! - Skąd to ci przyszło do głowy- zamruczałem i pchnąłem ją na łóżko, bardzo delikatnie. - Pocałowałem ją i uśmiechnąłem się. - Na zawsze- szepnąłem, całując ją w szyję. - Na zawsze.- Potwierdziła i przejechała ręką po moim torsie. Pocałowała mnie namiętnie. Niby nic takiego, ale jakby przelała w ten pocałunek wszystkie swoje uczucia do mnie. Odwzajemniłem go. Przeszedł mnie prąd. -Annabeth, kocham cię.- Krzyknąłem gdy już przestaliśmy wymieniać pieszczoty. - Ja ciebie też, Glonomóżdżku. Wyobrażasz sobie minę Thali jak dowie się, że zostanie ciocią ? - uśmiechnęła się i jak na zawołanie. Do naszej sypialni wparowała córka Zeusa wrzeszcząc i skacząc - NA BOGÓW BĘDĘ CIOCIĄ!!! - Będę ciocią !!!! hahahhaha hahahahha będę ciocią !!!!! - Jak będziesz tak wrzeszczeć to nie będziesz - powiedziała moja dziewczyna tuląc Thalię.

















________________________________________________________________
Bla bla bla ....  i żyli długo i szczęśliwie 
U  herosów  jednak tak nie jest ;)
Teraz wiadomo co będzie....
Każdy blog przeżywa taki fragment swojego ''życia''
To tak jakby obowiązkowe  ;)
Przesyłam pozdrowienia dla wszystkich czytelników
Mroczna



Rozdział 6

Mam chwilkę wolna wiec coś napiszę. dobra wiadomość! Wieczorem też dodam rozdział xD może nawet 2 :) W weekend mogę zaszaleć ;)
Mroczna
____________________________________________________________________
                             
                                  ***ANNABETH***
Po kolacji z Percym poszliśmy na ognisko zorganizowane specjalnie dla nas. Tak tu obchodziliśmy
pozytywny powrót z misji... Byłam zszokowana. nie dość, że na kolację zjadłam dość dużą  porcję tostów to na ognisku zjadłam dużo kiełbasek. Brzuch ani trochę mnie nie bolał, ale kręciło mi się w głowie.-Annabeth...? Dobrze się czujesz? Jesteś blado-zielona. - Był taki opiekuńczy. - Nie za bardzo. - Odpowiedziałam słabym głosem. - Chce do domu.- Jęknęłam jak mała dziewczynka. - Już idziemy.- Powiedział. - Dasz radę sama? Dogonię cię. Chciałbym coś zrobić.- Spytał. - Dla ciebie zawsze, Glonomóżdżku.- Pocałowałam go i zaczęłam iść w stronę naszego domku...

                                                                  ***PERCY***
Coś jest nie tak, naprawdę coś jest naprawdę nie tak. Biegłem do domku Apollina po jednego z lepszych uzdrowiciela- Edwina. Siedział na schodkach domku i próbował nastroić swoją gitarę.- Edwin...Annabeth....Coś...Nie.....Tak...- Sapałem. - Stary spokojnie.- poklepał mnie po ramieniu.- Gdzie ją znajdę? U ciebie ?  - Nie. To znaczy tak, ale teraz mieszkamy razem w innym domku. W lesie. Choć poprowadzę cię. Szybko! - I pobiegliśmy.......

                                                              ***ANNABETH***
Byłam sama.. nie zważając na mdłości, które raz się pojawiały, a raz znikały, zadzwoniłam  do domu. Odebrał tata - Cześć tato, miałabym małe pytanie. - Witaj słońce, to coś pilnego?- spytał. - W pewnym sensie, dla mnie tak. No więc..... - Streściłam szybko relacje między mną a Percym i to co bardzo bym chciałabym zrobić. -Och, skarbie cieszę się razem z tobą. Ze zmianą szkoły to nie problem...Ale jesteś pewna czy Sally się zgodzi ? - Jestem absolutnie pewna. Proszę zadzwoń do niej i zapytaj się o to, tylko prosiłabym, żebyście mu nie zdradzali co planuje. -Nie ma sprawy, córeczko. Zaraz zadzwonię, ale nic nie obiecuje. Naprawdę. Oddzwonię kiedy będę wiedzieć, kocham cię. - I rozłączył się. Siedziałam tak myśląc co spowodowało moje złe samopoczucie... Dźwięk dzwonka telefonu . Odebrałam. - Annabeth...mam dobra wiadomość...zgodzili się i przysyłają pozdrowienia. - Zakręciło mi się w głowie ze szczęścia. - Na bogów, dziękuje tato, muszę już kończyć. Kocham cie. - Ja ciebie, też.- I rozłączyłam się. Teraz zrobiło mi się naprawdę nie dobrze. Szybko pobiegłam do łazienki. Zwymiotowałam. W tym momencie usłyszałam wołanie Percego - Annnabeth, jak się czujesz? Nic ci nie jest?- Wyszłam na chwiejących się nogach z łazienki i położyłam się na łóżku. - Co ci jest? Wymiotowałaś! Dobrze, że cię przyprowadziłem Edwinie.- Zwrócił się do chłopaka o jasnych włosach obok niego. - Co jej jest? - Spytał mój chłopak. Syn Apolla zaczął mnie badać. - Miała ciężki dzień, wyliże  się z tego. Potrzebny jej odpoczynek i trochę nektaru. - Powiedział podając mi mały szklany kieliszek z napojem o smaku ciasteczek truskawkowych.Natychmiast poczułam się o wiele lepiej.... Już mi lepiej- powiedziałam zdecydowanie mocniejszym głosem. Chłopcy rozmawiali szeptem w drzwiach zerkając na mnie. Potem Edwin odszedł w stronę wzgórza a my zostaliśmy sam....
                                                              ***PERCY***
Leżałem razem z Annabeth na łóżku, bawiąc się jej siwym kosmykiem włosów a ona gładziła mnie po policzku. Myślałem cały czas o słowach wężoustego To chyba koniec jego wybryków Gajo. Imię Gaja najbardziej mnie przestraszyło. Jeżeli matka Kronosa zdecyduję się na wojnę, prawdopodobnie przegramy. Jest zbyt potężna. Przerwałem rozmyślanie. Popatrzyłem jej głęboko w oczy. Pocałowałem ją. Odwzajemniła pocałunek. Nasze usta płonęły. Ale nie mogłem przestać. To było jak oddychanie. Oderwałem się od niej gładząc ją po plecach. Ona musi odpocząć, nie dzisiaj Percy. Poczułem coś ciepłego na piersi. Annabeth siedziała na mnie z lekko podniesioną brwią. Wyglądała naprawdę....hmmm seksownie w swojej białej koronkowej piżamie opinającej jej idealną figurę. Potem wpiła się w  moje usta. Zacząłem całować ją po szyi, zjeżdżając w dół. Zamruczała. Kochałem sprawiać jej przyjemności, ale wiedziałem, że dziś nie powinniśmy. - Annabeth.- szepnąłem, zdejmując ja delikatnie ze mnie i kładąc obok.- Musisz odpoczywać, następnym razem. Uwierz chce tego, ale nie dziś. Dla twojego dobra.- Jęknęła, ale nie zaprotestowała. - Może masz rację.- I poszliśmy spać. 

                                                               ***ANNABETH***
Kolejny poranek, za kilkanaście dni koniec obozu a ja przeprowadzałam się do mojego chłopaka. Mdłości, znowu. Może to jeszcze po wczoraj. Nieważne. Percy ruszał dzisiaj na Olimp. Ciekawe co bogowie znowu od niego chcieli. Siedziałam na łóżku patrząc na Glonomóżdżka. Przypomniałam sobie nasza małą córeczkę. Obudził się. - Co powiesz na prysznic? -Spytałam. -Z tobą zawsze. - I poszliśmy. Po kąpieli, kazałam się Percemu lepiej ubrać. Czułam się w obowiązku. - Naprawdę to konieczne? - Spytał. - Nie marudź, bo nie dostaniesz buziaka.- Poskutkowało. - Annabeth wrócę jak najszybciej,obiecuje.  - No ja myślę. - Pocałowałam go przed drzwiami i  dałam mu lekkiego kopniaka w tyłek na pożegnanie. Obrócił się i uśmiechną się posyłając mi całusa... Poszłam się przygotować i zeszłam na śniadanie. Byłam znowu strasznie głodna. Może jesteś w ciąży.Podpowiedział mi cichutki głosik w mojej głowie. Nie to niedorzeczne.... pomyślałam.
                                                                        
                                                                    ***PERCY***
     Stanąłem przed wielkimi drzwiami, prowadzącymi do równie wielkiej sali tronowej bogów. Zza drzwi było słychać kłótnie. Wszedłem. Zapadła cisza. - Witaj ojcze, Witaj wuju Zeusie i ty Hadesie.- Powitałem moją rodzinę. Zauważyłem spojrzenie Ateny. Była wściekła. Czekałem. Pierwszy odezwał się Posejdon - Synu, ....grozi ci śmierć. nie pozwolę na to. Czekamy na wyjaśnienia. Wybroń się. - Ale czemu!? Ja nic nie zrobiłem. - Powiedziałem skołowany. -Owszem zrobiłeś ale nie sobie tylko MOJEJ córce. Domyśl się Perseuszu. Dlaczego Annabeth ostatnio często miewa mdłości i je za 20 ? Pomyśl, aż tak tępy nie jesteś!- Krzyczała Atena. Ale o co jej chodzi przecież ja......Dziecko. Annabeth jest w ciąży...  W moich oczach zebrały się łzy. Będę mieć dziecko z Annabeth, moją kochaną Annabeth. - Ona, ona...jest w ciąży.- szepnąłem.- Ale to tylko dziecko.- Powiedziałem głośniej. - nie uważasz, że to wszystko dzieje się szybko, chłopcze?  - Spytała bogini mądrości trochę łagodniej. - Dosyć, nie chodzi czy za wcześnie czy za późno. To dziecko nie powinno się zrodzić. Dlatego grozi tobie śmierć, Perseuszu. - W pewnej przepowiedni jest mowa o dziecku 2 herosów, potężnych herosów. Niewątpliwie chodzi o was. Dziecko to będzie mieć rozum matki a siłę po ojcu. To dziecko będzie zdolne powalić Olimp,  lub oświetlić je chwałą. Tak jak w przypadku ojca, przepowiednia się sprawdziła. Ty uratowałeś Olimp. Nie wiadomo co będzie z tym dzieckiem, Nie chce ryzykować, dlatego będziemy głosować. Kto jest za unicestwieniem dziecka ? - Powiedział Zeus. Wszystko rozegrało się bardzo szybko. Tylko Ares podniósł rękę.  - Masz szczęście Perseuszu, a teraz wracaj bezpiecznie do domu. - Stwierdził Zeus.- Gdy wychodziłem zobaczyłem  tylko ciepły uśmiech Afrodyty. Nie byłem w stanie się nawet pokłonić na pożegnanie. Byłem autentycznie szczęśliwy. Będę miał dziecko z Annabeth...... Łzy szczęścia spływały mi po policzku.... Będę ojcem...
____________________________________________________
To chyba już było  oczywiste ;) kolejny wieczorem ;)
Mroczna 

Rozdział 5

Siemanko ;)  Przepraszam, że tak późno ale wczoraj prowadziłam poważne nocne przemyślenia dotyczące Percego i Annabeth. Od kiedy przeczytałam Bogów Olimpijskich tak mam ;) No dobrze... Chyba już zacznę ;)
Mroczna
_________________________________________________________________
        
                                                           ***PERCY***

Stałem w wielkim domu twarzą w twarz z Dionizosem i Chejronem. Niestety nie miał mnie kto wesprzeć w rozmowie ponieważ moja piękność słodko spała u mnie w domku. - Percy....hmmmm jak by ci to powiedzieć..- powiedział centaur. - Daj spokój staruszku.... Percy przeprowadzacie się- westchną Dionizos. - Ale....CO?!.. i przeprowadzamy się ?! Czemu my?- Zdziwiłem się. - Nie bądź głupi przeprowadzacie się z tą swoją blond panienką.- Złość we mnie kipiała. Jak on śmie obrażać Annabeth, zrobiła 5 razy więcej niż on w  swoim krótkim życiu!!!. - Dionizosie, na razie ci podziękujemy. Ja porozmawiam z Percym.-BUM. Zapach winogron i wina roznosił się po pokoju, gdzie niedawno stał Pan D. - No więc...Percy rada bogów postanowiła was przenieść w bardziej ustronne miejsce i jutro z samego rana natychmiast masz zjawić się na Olimpie... Bogowie mają z tobą porozmawiać na....pewien temat. - To coś w rodzaju misji? - spytałem zdezorientowany. - Tak chłopcze, można to tak nazwać. A teraz idź do swojego domku i z Annabeth zabierzecie się z Kaliną ponieważ zna dobrze teren leśny, a wasz nowy domek jest bardziej na odludziu...- Wyszedłem i od razu pobiegłem do domku. Moja śliczna księżniczka spała. Zacząłem ją lekko łaskotać by ją obudzić. Nic. Pocałowałem ją namiętnie w usta. Obudziła się. Zawszę to na nią działa i uśmiechnąłem się łobuzersko.
             
                                                              ***ANNABETH*** 
Śniła mi się malutka dziewczynka, może w wieku może 5 czy 4 lat. Byłam na łące. - Mamo zobacz. Patrz tata mi pomógł. Ładny ? To dla ciebie - zaświergotała podbiegając do mnie i wkładając do mi do ręki mały bukiecik polnych kwiatów. Z daleka widziałam mężczyznę w potarganych włosach, mocno zbudowanego i wysokiego. Był olśniewający Z daleka błysnęły białe zęby w promiennym uśmiechu. Zbliżał się biegiem. Nie to nie może być...- Percy- Westchnęłam. Zawsze był przystojny, ale teraz to dla mnie nie był półbóg to był bóg. Co ten facet może widzieć w takiej dziewczynie jak ja?- Wziął mnie w swoje ramiona. Myślałam, że zaraz zemdleję z zachwytu. - Kocham cię.- usłyszałam najsłodszy szept na świecie. Teraz przyjrzałam się dziewczynce, która skakała pośród polnych traw. Miała moje  jasne włoski i morskie oczy Percego. Tak jak sobie zawsze wyobrażałam nasze dziecko. O matko!!! Mam z nim dziecko!!!! To chyba szczyt moich marzeń. - Taka będzie twoja przyszłość, Annabeth Chase... To mój dar dla was. Nie ważne jaką drogą pójdziecie, to się spełni- usłyszałam głos, który niósł ze sobą jedno uczucie, miłość. Afrodyta. Dar od Afrodyty to wielki zaszczyt. I obudziłam się czując słodki pocałunki mojego chłopaka. To zawsze na mnie działa. Otworzyłam oczy uśmiechał się. - Cześć kotku - powiedział. - Pójdę się przebrać i wszystko mi opowiesz.- Powiedziałam przytulając się do niego. - Tylko nie za długo.- Zamruczał i odprowadził mnie do łazienki, gdzie ostatnio często znajdywało się moje ciuchy. Ubrałam fioletowe rurki a na to zwykły T-shirt z napisem ''My boyfriend is HERO''. Zauważyłam, że moje włosy koszmarnie się kręcą, ale nic z tym nie robiłam ponieważ wiedziałam, że Percy to uwielbia. Upięłam na włosy i wyszłam. - Percy? - zawołałam. Coś mnie objęło od tyłu.- Kocham cię ślicznotko. A teraz siadaj ponieważ mogę cię zaskoczyć.- Wziął głęboki oddech, przywołał na twarz swój powalający uśmiech i powiedział - Przeprowadzamy się....
      ***PERCY***
Gdy skończyłem, Annabeth rzuciła mi się w ramiona piszcząc - Będziemy mieszkać RAZEM!!. Tylko ty i ja. Niebo. - Proszę nie krzyczcie, uszy mi puchną- powiedziała Kalina stojąc w drzwiach domku nr 3 z uśmiechem. - Gotowi- spytała?. - Nie całkiem - powiedziałem z kwaśną miną. - Och, o to się nie martw..... Załatwione. - Pstryknęła i po pokoju przetoczył się letni wiatr. - Nie wiedziałam, że driady tak potrafią- powiedziała Annabeth z zachwytem. - Stara sztuczka.- powiedziała driada i poszliśmy za nią w głąb lasu gdzie stał domek niczym się nie wyróżniający. Weszliśmy. Jedyna różnica jaką zauważyłem, że zamiast jednoosobowego łóżka. Jest wielkie łóżko małżeńskie, wodne łóżko małżeńskie. Patrzyłem na nie trochę trochę niepewnie ponieważ dobrze pamiętam naszą przygodę w salonie materacy wodnych. Obróciłem się Kaliny nigdzie nie było. - Tej nocy nic nam nie przeszkodzi, nie pozwolę na to. Ta noc jest nasz. - Usłyszałem słodki szept Annabeth, która ręką przejechała mi po klacie. Co ona we mnie widzi. - Wszystko.- szepnęła jak by czytała mi w myślach i pocałowała mnie delikatnie. -Glonomóżdżku, musisz się trochę rozluźnić. Jutro jedziesz na misję. - Zamruczała rzucając mnie na łóżko.Zabrzmiał dźwięk konchy. - Ale to po kolacji, jestem potwornie głodna. - Powiedziała Annabeth schodząc ze mnie. - Od kiedy ty jesteś głodna?-Zachichotałem. I zeszliśmy z wzgórza na kolację.....
____________________________________________________________
Kolejny wieczorem ;) To taka cisza przed deszczem :D Bo burza to zbyt mocne określenie ;)
Mroczna

piątek, 20 września 2013

Rozdział 4

Zebrałam się w sobie i stwierdziłam, że mam to gdzieś... MUSZĘ napisać rozdział ;)
Dzisiaj NARESZCIE dostałam Zagubionego Herosa i Archiwum Herosów, więc w najbliższym czasie pojawię się nowe postacie ;)  Ostatnio przeczytałam kilka fajnych książek które polecam ;) :
- Piękne Istoty
- Wilkołak - Dlaczego Ja ? Tom I
- Wilkołak - Czarny Księżyc Tom II
- Wilkołak - Krwiożercza Bestia Tom III
- Wilkołak - Igrzyska Demonów Tom IV
Wszystkie te książki zaliczam do typu Romans, Fantazy, Przygodowe. ;)
Piosenka która mnie inspiruję ;) 
Ok, rozpisałam się :D 
Mroczna
____________________________________________________________________________
                                             
                                                            ***ANNNABETH***

Zgłodniałam i zrobiło mi się nie dobrze. Może to ze strachu? Nieważne. Właśnie dochodziliśmy do rozdwojenia starego tunelu. I co teraz? Chyba łatwo było się domyślić. - Zaopiekujcie się Annnabeth, a ja sprawdzę co kryję się w tym przejściu. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że się nie długo spotkamy. - Nie, Percy... Nie pozwolę ci !!!!- krzyknęłam. - Czyżby moja księżniczka się o mnie martwiła?- Na jego twarzy zagościł słaby uśmiech. - Jak najbardziej.- I przyciągnęłam go do siebie całując namiętnie w usta...- Całus na szczęście to tradycja. - Odwróciłam się, a on czule przejechał ręką po moim policzku i odszedł swoją drogą... Nie wiedząc co może go czekać......
                          ***PERCY***
Ciemność.....Tylko to widziałem.... Moim światełkiem było to, że gdzieś tam dalej czeka na mnie moja jasnowłosa piękność...
Syki i skrzypienia towarzyszyły mi z każdym krokiem.Bałem się. Szedłem tak i szedłem. Zapach stęchlizny stawał się bardziej intensywny. I usłyszałem syk mrożący krew w żyłach... - Persssssy Jackssssonie, wiem że mnie ssssłyssssysz. Choć do mnie. Zaprzyjaźnijmy ssssię, twoi przyjaciele nie mają ci nic do zaoferowania poza przyjaźnią i....miłosssscią, która nie będzie trwać wiecznie. - Kłamiesz.- Szepnąłem. Jego postać pojawiła się tuż przy mojej twarzy. Wyglądał jak....jak Lord Voldemort. Myślałem, że on został zabity, ale codziennie czekają na ciebie niespodzianki. Potem pojawił się za moimi plecami, sycząc mi coś do ucha. Wreszcie pojawił się przede mną 2 metry dalej, już nie migocząc. Iluzjonista. Mogłem się domyślić. Ale bardzo potężny iluzjonista...  Poczułem, że coś wokół mojej ręki z orkanem się oplata i wyrywa mi z ręki miecz. Wąż. Potem jego pobratymcy długości kilku metrów skrępowały mnie, pozbawiając mnie tchu i słuchając dziwnych syków władcy. Po kilku minutach siedziałem splątany. - A teraz twoi przyjaciele i ...jak ty to mówiłesss? A już pamiętam. Kssssiężniczka. Chyba jednak ssssię z nimi nie pożegnassss, co? Nieważne. To chyba koniec jego wybryków Gajo. - I odszedł.....

                                                                  ***ANNABETH***
Mdłości męczyły mnie od początku wyprawy, ale znosiłam je dzielnie... Dla Percego. - Ślepy zaułek, to koniec naszej wycieczki. Zawracamy. - A Percy!?- Nie pozwoliłabym iść bez mojego Glonomóżdżka. - Nie martw się, pewnie czeka na nas przed tunelem, naszej ofiary już tu nie ma.- Powiedział Nico uspakajającym tonem. Zapach i Syk...Nagła Eksplozja. - Nie koniecznie. odpowiedziała istota, która była niewątpliwe podobna do... do Voldemorta ?! O matko, widać że nie tylko istnieją bogowie ale również Harry Potter! Ale to nie zmienia faktu, że łowcy stali się ofiarami. - Gdzie mój Percy.- Jęknęłam, ale chyba znałam odpowiedź. - Och moja droga, ma martw ssssię... Waśnie bawi się  z moimi dussssicielami... Ty do niego też niedługo dołączyssss. - Zasyczał. Nie wiem jak to nazwać, ale to co zrobiłam teoretycznie było niemożliwe. Wydałam głuchy krzyk, po którym nawet Thalia i Nico skulili się... - Och moja droga, nie stać cię na więcej... i spod jego nóg zaczęły wyłaniać się...pająki!
                                                                ***PERCY***

Z głębi tunelu wydał się przeraźliwy krzyk, po którym uścisk zmalał do tego stopnia, że węże, które mnie oplatały mogłem odrzucić jak pluszaki. Wolny, nareszcie. Podbiegłem po mój miecz i zacząłem się czołgać w szczelinie pełnej pająków podążających w jednym kierunku. Domyślałem się gdzie. Gdy moja wycieczka z pajęczakami dobiegła końca scena, którą ujrzałem przeraziła mnie...
Nico i Thalia leżeli skuleni na ziemi, a Annabeth cofała się rozpaczliwie przed stadem pająków. O dziwo jeszcze nie zemdlała. - To sssssię już ssssskończyło.- To były ostatnie słowa jakie wypowiedział. - Masz rację... uff Mądralińska nic ci nie jest?

                                                          ***ANNABETH***
PERCY!!!- Pisnęłam i rzuciłam mu się w ramiona. - Ty KRETYNIE jak mogłeś?! - Pocałowałam go.
- Księżniczka się stęskniła.- uśmiechną się. - Zbierajmy Nico i Thalie, potem pomyślimy co zrobimy potem. - Jestem zmęczony a ty? - Mdli mnie i jestem głodna jak nigdy dotąd!- Jęknęłam. - Jak wrócimy, osobiście zaniosę cię do twojego łóżka.- Zrobiłam minę. - Do TWOJEGO. - Ale bez wygłupów. - Pocałował mnie i poszliśmy pomóc naszym towarzyszom pozbierać się......

___________________________________
Pewnie domyślacie co się szykuję ;) chociaż nie jestem pewna :) Kolejny rozdział jutro rano....  Dobranoc Herosi
Mroczna

poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział 3 cz2

Dedykuje Dżerr ;)  Chyba nie dam rady dokończyć rozdziału więc resztę może dodam w piątek  :c Ach te egzaminy :C  Mroczna
_________________________________________________________________
                                   
                                                  ***THALIA***

Była mniej więcej 10 gdy do moich drzwi niespodziewanie ktoś zapukał. Gdy otworzyłam drzwi stał w nich Nico mierzwiąc sobie swoje śliczne ciemne włosy ze swoim łobuzerskim uśmiechem. Chyba każdy chłopak ma taki uśmiech zarezerwowany dla dziewczyny. - eee....hey.- Powiedział niepewnie. - Cześć.- Uśmiechnęłam się by dodać mu pewności siebie. - W jakiej sprawie ty tutaj.-Spytałam. - Zeus kazał ci przekazać, żebyś po misji wpadła na Olimp.- Powiedział, krzywiąc się przy tym. -Aha to tylko tyle. 
- no nie do końca bo Thal.... chciałbym ci wyznać... . - I tu się zawahał. Jego wzrok mi wystarczy, tak jakbyśmy się porozumiewali. Pochylił się i zaczął mnie całować.... Tak wylądowaliśmy w łóżku. nie zauważyłam, że dochodzi do 12 i miałam się spotkać z Glonomóżdżkiem i Mądralińską. Nagle.....
-CO!!!???- Dopiero teraz zauważyłam, że w drzwiach stoją Percy z Ann. Na szczęście szybko wyszli dając się nam przebrać, by powiadomić nas, że za chwile mamy się z nimi spotkać w ich pokoju i ustalić szczegóły naszego planu....

                                                ***ANNABETH***

Około 13 stawiliśmy się w Central Parku by wsiąść na nasze pegazy, Mrocznego i Mgłę. Od razu mieliśmy lecieć do małej miejscowości niedaleko San Francisco gdzie Thalia wytropiła naszą ofiarę. Mniej więcej na pegazach mieliśmy spędzić z 4,5. Percy i ja siedzieliśmy na ławce w parku czekając z pegazami na córkę Zeusa i syna Hadesa. Nagle  mój chłopak się spytał - chciałabyś spędzić ze mną resztę swojego życie? - Co to za pytanie.- Odpowiedziałam i pocałowałam go  delikatnie w usta. Zaczęłam myśleć co się z nami stanie po obozie, więc stwierdziłam, że pora wcielić swój cichy plan w życie. Nadeszła Thalia z Nico, trzymając sie za ręce. Czego się tu człowiek dowiaduję- pomyślałam. Gdy Thalia razem ze swoim nowym  chłopakiem gramoliła się na Mgłę, Percy wdał się w krótką  pogawędkę z Mrocznym. Nadszedł czas podróży. Wsiadłam przed Percym wtulając się w jego ciepłą pierś. Kątem oka zauważyłam, że moja przyjaciółka  także czuję się bezpiecznie w objęciach swojego chłopaka.
Podróż minęła naprawdę spokojnie w porównaniu z tym co mówił Chejron. Większość drogi spałam tak jak moja przyjaciółka gdy nasi chłopcy rozmawiali o misji.  Wylądowaliśmy przed starym tunelem gdzie śmierdziało stęchlizną.  Wzięłam Percy'ego  za rękę bo wiedziałam, że tam gdzieś w głębi tunelu były pająki. Nagle Thalia poderwała się i krzyknęła - Bądźcie w stanie gotowości! nie słyszycie ?!. - W jej głosie było słychać panikę. Nagle z tunelu wyszły 3 postacie cały czas zmieniając swoja formę. Raz były ludźmi, a raz pół ludźmi pół pająkami  a nawet wężami. Nie wytrzymała, zrobiło mi się nie dobrze i film mi się urwał . Usłyszałam tylko - Nico, pomóż Thali ja muszę się zająć Ann ... i ciemność.

                                                       ***PERCY***
Annabeth zemdlała... Co mam robić pomyślałem... Jedyna rzecz, która przyszła mi na myśl to to by zaopiekować  się Ann, więc krzyknąłem  do Nico - Nico, pomóż Thali ja muszę się zająć Ann.-  Położyłem ją na ziemi i odpędzałem mutanty od mojej księżniczki. Naprawdę trudno było je pokonać , ponieważ można je było zranić tylko gdy przybierały postać człowieka. Mieliśmy raptem na to kilka sekund. - To wszystkie, teraz trzeba sie zająć Annabeth.- Powiedziała Thalia.
- Annabeth wstań proszę.-Szeptałem, sprawdzając jej puls, był bardzo słaby prawie nie wyczuwalny. - Annabeth, proszę NIE !!!!.- Krzyknąłem myśląc tylko o tym, żeby żaden pająk ją nie ukąsił...niechciałem myśleć co by się stało gdyby jej nie było.... -Proszę, nie... i wpiłem się jej w usta, zimne usta, stwierdziłem ze strachem. Nagle poczułem, że odwzajemniła pocałunek.ŻYŁA!

                                                       ***ANNNABETH***
Jedyne co pamiętałam, że straciłam przytomność gdy tylko pojawiły sie potwory otaczając mnie i Percego. Uświadomiłam sobie, że znowu mnie uratował. I w tym momencie cos delikatnego i ciepłego dotkneło moich ust....To musi być Percy i odwzajemniłam pocałunek. Otworzyłam oczy, po jego policzkach płynęły łzy, ale nie wiedziałam czy ze szczęścia, czy z rozpaczy. Oderwałam sie od niego i starłam jego łzy całując jego policzek. Były słone. był taki uroczy... myślał, że więcej się nie obudzę.- Percy.....- powiedziałam i przytuliłam go, a on słodko szepną mi do ucha - Nigdy więcej mi tego nie rób. W tunelu stała Thalia i Nico wołając - Ej, gołąbeczki  czas to pieniądz.- I poszliśmy z nimi w tunel. Mocniej ścisnełam Glonomóżdżka za rękę. Weszłam do tunelu w przekonaniu, że wyjdziemy stąd wszyscy razem....

__________________________________________________________________
Wiem krótki, ale jestem w bibliotece :C i czas mi się kończy :c
Następny rozdział prawdopodobnie w piątek
Czekam na opinie od Dżerrrki ;)
Mroczna




niedziela, 8 września 2013

Rozdział 3 cz1

 No dobrze, Ten rozdział dedykuję wszystkim dziewczynom z mojej szkółki jeździeckiej. :)
 Mroczna
_____________________________
                                                                ***PERCY***
Gdy domyśliłem się do czego moja dziewczyna się  szykuję  przeszedł mnie dreszcz podniecenia.
Wydałem dźwięk typu brrr ale wyszło mi bardziej mrrr. Tym razem miała na sobie czarny stanik i majtki. Skojarzyła mi się z diablicą, która próbuję odebrać mi cnotę, na której mi tak naprawdę nie zależało. Widziałem w jej oczach błysk i nagle naszą romantyczną noc przerwała Thalia ^^. Annabeth w samych majtkach położyła się na mnie dla osłony a ja ją przytuliłem. I jak na Thalię przystało, zaczęła się drzeć CO MY TU ROBIMY ?! i MAMY SIĘ UBRAĆ.!!!. Szczerzę ? Chciałbym ją olać, nie patrząc na nią dokończyć to co miałem zacząć a ona skończyć, ale wiedziałem, że moja kochana diablica krępowała by się. Gdy Thalia wyszła, gadając coś o psach, Ann powiedziała - No, i się wydało.- Wybuchłem razem z nią śmiechem. Ona tak słodko się śmiała.
Przebraliśmy się i zaprosiliśmy Thalię. Powiedzieliśmy jej poco tu jesteśmy. Zaoferowała nam pomoc, gderając coś o wtrącaniu się obozu. Powiedziała że punkt 12 u niej w pokoju nr 222. 
Gdy wyszła ja i  Annabeth stwierdziliśmy, że oboje jesteśmy zmęczeni i idziemy spać. Tak minęła nasza ''romantyczna'' noc.
                                                    ***ANNNABETH***
Od dziś Thalia jest mi winna przysługę... Mój plan tej wspaniałej nocy legł w gruzach...
Chciałam pokazać Percemu, że stać mnie na o wiele więcej niż zwykłą śmiertelniczkę. Chciałam się zaprezentować tak jak on, ale mówi się trudno. Położyliśmy się na łóżku i patrzyliśmy się na siebie. Cały czas gładziłam do po policzku, a on bawił się moim siwym kosmykiem włosów po dźwiganiu nieboskłonu... gdzie Percy mnie ratował. Właśnie wtedy poczułam, że ten chłopak przejechał pół ameryki by mnie ratować.. Przypomniał mi się nasz pierwszy pocałunek...To było w jego 16 urodziny... Kiedyś był tylko Glonomóżdżkiem, teraz jest MOIM ślicznym Glonomóżdżkiem. Myślałam o naszej wspólnej przyszłości. Chciałabym mieć z nim małą córeczkę. Byłabym pewna że miałaby jego oczy a moją urodę. Niestety było to tylko marzenie.
Położyłam się na Percym, bez żadnego i zapadłam w hipnozę. Zaczęłam go całować. Do cholery jasnej znowu zamruczał. Było to denerwujące, ale słodkie. Czasami myślę, że zamiast chłopaka mam tygrysa. Chociaż ten opis nie odbiega daleko od rzeczywistości. Pocałowałam go ostatni raz najsubtelniej jak umiałam, puściłam do niego oczko i zwinęłam się w kłębek. To tyle co pamiętam z tamtej nocy. Bez sensu a, jednak z sensem żmudne rozmyślania.
                                                                     ***PERCY***
...skuliła się i zasnęła, a ja także. Śniło mi się, że jesteśmy w jakiś tunelach razem z Ann, która leżała na ziemi i Thalią która pomaga mi odpędzić kilkadziesiąt węży i pająków, których cały czas przybywało..... Obudziłem się oblany potem, Ann już nie spała, patrzyła na mnie z troską w oczach. Nie chcąc by się o mnie dalej zamartwiała, wziąłem ją za rękę i zdjąłem jej szlafrok a ona mój po czym poszliśmy się kąpać. Potem zeszliśmy na śniadanie. Ja zjadłem 3 tosty a Ann 2. Potem poszliśmy na spacer. Spotkaliśmy po drodze moją mamę z Paulem. Pokrótce opowiedzieliśmy im o naszej misji. Oczywiście moja mama nie omieszkała zauważyć, że wyglądamy razem uroczo i spytała się czy zostaliśmy parą. Nic nie odpowiedzieliśmy, przynajmniej nie ja ponieważ Ann już szykowała wymowę, ale ją ubiegłem i pocałowałem w usta. To chyba zaćmiło wszystkie wątpliwości rodziców. Moja dziewczyna szybko popatrzyła na zegarek i powiedziała - O matko Tygrysku za 20 minut mamy się zobaczyć z Thalią.-Spodobało mi się, że powiedziała do mnie tygrysku chociaż  przyznam się wolę jak mówi do mnie Glonomóżdżek. Pędziliśmy jak opętani. Stanęliśmy zdyszani przed pokojem 222, otwieramy drzwi i ...CO ???!!! - Krzyknęliśmy razem z Ann jednocześnie.
Nie uwierzyłem do póki nie zobaczyłem... Na łóżku leżała Thalia w samym staniku a na niej nie kto inny jak NICO !!! -Hahah kogo my tu mamy , czyli rachunki wyrównane.- zaśmiała się perliście Annabeth. Dołączyłem do niej. Nico miał łobuzerski uśmiech gdy namiętnie pocałował Thalię w usta, ta akurat spłonęła takim rumieńcem, że wyglądała jak burak. - Od kiedy łowczynie..? - zapytałem, ale mina Thalii dawał znak żeby lepiej nie zaczynać, więc szybko wyszliśmy i zaczęliśmy się śmiać  niekontrolowanym atakiem śmiechu... Potem oglądaliśmy telewizję gdy weszła Thalia razem ze swoim chłopakiem. Tak zaczęło się nasze planowanie nowego planu ''naszej'' misji....
______________________________________________________________________________
Pomysł Thalia i Nico podchwyciłam od Dżerrr
Gdyby dłużej się nad tym zastanowić, naprawdę do siebie pasują...
Wiem ten rozdział taki bardziej pełen przemyśleń i trochę nudny ale to może dlatego, że jestem zmęczona. Miłych Snów.
Mroczna

Rozdział 2 cz2

Opisze tylko końcówkę tamtej części i już biorę się za resztę dnia :) Ojej ale się nad tym rozczulam a przecież jestem Mroczna :) No dobrze ....zaczynamy :)
____________________________________________________________________
                                                              ***PERCY***
Obudziło mnie około 3:20 ciche pukanie, wstałem i szybko podszedłem do lustra i rozwaliłem sobie ''artystycznie'' fryzurę. Przywołałem na twarz łobuzerski uśmiech i podszedłem otworzyć drzwi, już pewny kto puka.  Stała tam MOJA piękna Annabeth. Jej oczy błyszczały. Zaprosiłem ją do środka.
Było mi trochę niezręcznie stać przed nią w samych majtkach, ale jej to nie przeszkadzało. Poszedłem się przebrać. Ale cały czas miałem ochotę na to coś. Czułem się jak 5 latek, który dostał nową zabawkę i musi ją wypróbować w akcji. Gdy wyszedłem z łazienki, zaprosiłem ją na koc który przygotowałem o północy mając nadzieję że do mnie przyjdzie. Nie myliłem się.  Na srebrnej tacy były ustawione truskawki - ulubione owoce Ann, w polewie czekoladowej. Oraz 2 kieliszki wina.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Potem zacząłem ją łaskotać, gdy na chwilę przestałem już byłem przy ścianie ze sztyletem na gardle i pocałowała mnie 1 potem 2 i 3. Podejrzewam, że to dzięki mojej nowej wodzie kolońskiej. Ten zapach ją pociągał. Zrobiła to co ja jej za pierwszym razem, odchyliła moje wargi językiem co mnie strasznie pociągało. Zdjęła moją koszulkę co mnie zaskoczyło i błądziła rękami po moim nagim  umięśnionym torsie. Ja także zdjąłem jej koszulkę pod spodem miała biały koronkowy zestaw. Pchnąłem ją delikatnie na łóżko, wylądowaliśmy razem na nim. Ann na dole a ja na górze. Skorzystałem z okazji i zacząłem zjeżdżać coraz bardziej na dół po jej rozpalonym ciele. Zjechałem tam gdzie nie powinienem. Córka Ateny jęknęła cicho z zadowolenia. Stwierdziłem, że lepszej okazji nie będzie. Potem wróciłem na górę by złączyć nasze usta w ponętnym pocałunku. Teraz to ona zniknęła. Nie wytrzymałem, zacząłem mruczeć jak opętany. Potem nasze ciała złączyły się  na zawsze. Córka Ateny znowu jęknęła.  Potwór w mojej głowie był w siódmym niebie. Potem szeptałem jej słowa przeznaczone tylko dla jej uszu. Byliśmy dla siebie stworzeni.Ten poranek był wspaniały. Teraz wiem że ona tego też chciała. 
                                   
                                                           ***ANNABETH***
Obudziłam się wtulona w nagi tors Percego.  Dałam mu buziaka, po którym znowu zamruczał ale przez sen. Poszłam się ubrać. Gdy wróciłam zastałam go owiniętego tylko ręcznikiem w pasie. Stojącego z takim uśmiechem, po którym chciałam wszystko powtórzyć...Nawet bez czekolady.  Popatrzył na mnie, w jego oczach byłą radość ale i ...niepewność ? Nie wytrzymałam, podbiegłam do niego nie zważając na to że jest teoretycznie goły, przytuliłam go z całej siły. A on wyszeptał do mnie takie 2 ważne słowa dla nas obojga - Podobało się ?. Nie odpowiedziałem tylko pchnęłam go na łóżko i zaczęłam go całować.  Znowu zamruczał. Co on ma z tym mruczeniem ?! Chyba od dziś będzie moim tygryskiem. Ale potem zauważyliśmy, jak już późno. Za godzinę mieliśmy wyjeżdżać. Percy szybko poszedł się przebrać i wrócił w szarym zestawie. Pewnie pod kolor moich oczu. Wyszliśmy z jego domku trzymając się za rękę. Wszyscy się na nas patrzyli. Pewnie wieść, że uciekłam nad ranem do Percego już się rozeszła.  Ale naprawdę mnie to nie obchodziło. Pobiegliśmy do wielkiego domu by porozmawiać z Chejronem. Rozmawialiśmy dosłownie  5 minut. Dostaliśmy podrobione dowody osobiste i inne dokumenty. I byłą jeszcze mała paczuszka od ojca Percego. Czyżby on wiedział ?! A jeśli nawet to nie obchodziło mnie to. To MÓJ Percy i możemy robić co chcemy. Wspinaliśmy się po wzgórzu do naszego auta gdzie czekali  obok niego nasi najbliżsi przyjaciele. Gdy już wsiadaliśmy do naszego wozu, przed Clariss wepchał się Connor i krzykną - Percy mówiłem wam żebyście się zabezpieczali.- I odbiegł śmiejąc się. Wszyscy nam machali i życzyli powodzenia w misji i w związku. Czułam się naprawdę jak bym już wzięła ślub. Odjechaliśmy.
Dojechaliśmy do hotelu o 13, ponieważ zajechaliśmy jeszcze na pizzę.
Widać, że hotel był specjalnie dla herosów. Ściany zdobiły piękne płaskorzeźby z mitologi greckiej.
Nasz pokój jak na młode ''małżeństwo'' przystało miał małżeńskie łóżko z czego się po cichu cieszyłam bo miałam już plany na ten wieczór. Cały dzień byliśmy w mieście. Wieczorem wróciliśmy do apartamentu. Wzięliśmy wspólny prysznic i położyliśmy się na łóżku. Percy patrząc mi w głęboko w oczy powiedział - Twoje oczy.... można z nich wszystko wyczytać..są takie piękne...ty jesteś piękna.. - Pocałowałam go i z żalem stwierdziłam, że to może być nasza ostatnia misja. Byliśmy ze sobą razem raptem 2 dni a już przeżyłam swój pierwszy raz z nim. Inni ludzie czekają na to latami bo albo jedno chcę albo drugie ni chcę. On nie protestował, kochał mnie. Obnażyłam się przed nim a on dalej mnie kocha mówiąc, że dla niego jestem piękniejsza od samej AFRODYTY i mądrzejsza od własnej MATKI, która jest boginią mądrości.. -N co masz ochotę-spytał - oglądamy DVD, idziemy na dyskotekę czy idziemy spać ? .- W odpowiedzi usiadłam na nim okrakiem a on znowu zamruczał. Już dobrałam się do jego bokserek chcąc czegoś więcej  a on do mojego stanika gdy drzwi się otworzyły i  nie zgadniecie kto tam stał.........THALIA!!!
- O MATKO ANN CO TY DO CHOLERY ROBISZ - Krzyknęła moja najlepsza przyjaciółka.- Szybko położyłam się na Percym by go zakryć a on otoczył moją górną partię ciała.
-1....2....3....4....5 - liczyła Thalia.- Miała na sobie czarną skórzaną kurtkę i czarne znoszone jeansy.
-  No dobrze, ja na chwilę wyjdę a wy się W TE PĘDY UBIERZECIE !!- Gdy zamykała drzwi mruknęła coś w stylu świat schodzi na psy i zostawiła nas samych. - No to się wydało - powiedziałam i wybuchliśmy śmiechem.- Potem Percy szybko pomógł mi się ubrać i zaprosiliśmy Thalie, która od progu rzuciła mi się na szyję i wyszeptała niegrzeczna dziewczynka. Potem podeszła do Percego i go także przytuliła ale tak po przyjacielsku również mówiąc mu coś do ucha, że aż spłoną na policzkach.
- Co cię do nas sprowadza ? - Spytał Percy Thalię.
- Przyszłam tu zapytać o ręczniki bo mi się w pokoju skończyły. Jestem na łowach a wy ?
- My także, polujemy na .....wężoustego.-Zadrżałam, a Percy podszedł i mnie przytulił. 
Thalia wymamrotała coś typu I znowu się wtrącają!!! potem popatrzyła mi w oczy i powiedziała- Pomogę wam.
________________________________________________________
Kto się spodziewał Thali :) ? Było by hmmm za łatwo im nie spotkać nikogo,zabić tajemniczą istotę i wrócić szczęśliwie do obozu.
Jutro albo wieczorem dodam kolejny rozdział
Mroczna

Rozdział 2 cz 1

 Na prośbę mojej przyjaciółki piszę kolejny rozdział :) Tak jak obiecałam dedykuję ten rozdział Dominice - mojej szefowej :P i mojej siostrzyczce <3 Nicki ;)  W tym rozdziale opiszę 1 misję gdzie Percy i Annabeth wybiorą się jako para a nie 2 normalnych przyjaciół. W tym rozdziale każde z nich będzie próbować obronić tą drugą osobę którą się kocha. No to ...1....2...3 START !
_________________________________________________________________________
                                                                  ***ANNABETH***
Siedziałam na polanie czekając na syna Posejdona moją miłość czytając jakąś głupią książkę o europejskiej architekturze, tak dobrze słyszeliście GŁUPIEJ! Ponieważ w tej samej chwili wyszedł on mój rycerz na białym koniu, który jest oddać za mnie życie. Przy nim wszystko głupie, tylko on się liczy. Na razie nie zwracałam na niego uwagi, ale gdy podszedł automatycznie i ukradkiem spojrzałam w jego oczy. Wtedy on powiedział -Hey. -A ja tylko głupie -Cześć.- I to jeszcze się jąkając. Jego głos rozpływał się w uszach. Spytał się mnie czy dobrze dogaduję się z ojcem i jak mi minęły wakacje. Zaczęłam jak głupia nawijać coś o europie. Widziałam jak przewrócił oczami i myślałam już że straciłam swoje 5 minut gdy on przyciągną mnie do siebie i myślałam że zaraz zatka mi usta ręką ale on położył delikatnie swoją dłoń na mojej. Przeszły mnie dreszcze podniecenia jakich jeszcze nie miałam przy żadnym chłopaku. I usłyszałam jego głos taki miękki i cichy. Mówił, że chcę czegoś więcej niż przyjaźni. Spojrzałam na niego ze strachem i nadzieją w oczach. A potem powiedział, że mnie KOCHA. Myślałam, że się rozpłaczę a jednocześnie zacznę się śmiać jak obłąkana. Chciał już odejść, ale ja tak łatwo na to nie pozwoliłam. Przyciągnęłam go do siebie. Leżeliśmy tak razem. Pomyślałam że to właśnie szansa od Afrodyty. Bez chwili zbliżyłam moją twarz do jego i szepnęłam -Ja ciebie tez Glonomódżku. Czemu kazałeś mi tak długo czekać ?. - I od razu popatrzyłam w jego hipnotyzujące oczy. Nie wytrzymałam zaczęłam go całować delikatnie potem coraz namiętniej. Chyba z nikim się tak nigdy nie całowałam. Językiem lekko odchylił moje wargi. Stwierdziłam, że ten pocałunek nie był świetny...BYŁ BOSKI! W końcu to syn jednego z największych bogów. Moimi rękami zagłębiałam się w jego kruczoczarne włosy a on rękami błądził po moim ciele. Miałam cichą nadzieję, że dojdzie do czegoś więcej. Nagle oderwaliśmy  się od siebie siebie. Potem wstaliśmy i Percy pocałował mnie w policzek i spytał  pchając mnie na pobliskie drzewo: - Zostaniesz ze mną ?. A ja na to - Hmmm...syn Posejdona i córka Ateny ? Jesteś pewien?. -On na to  przyłożył mi do gardła MÓJ sztylet, który pewnie wyją mi zza spodni gdy się całowaliśmy i powiedział -Jestem pewny.- I zaczęliśmy się znowu całować... Oderwaliśmy się od siebie zdyszani acz szczęśliwi. A potem powiedział coś czego się nie spodziewałam. - Tyś piękniejsza od Afrodyty , tyś inteligentniejsza od Ateny i odważniejsza od Aresa, tyś panią mojego serca.-Zaniemówiłam. Niedaleko nas strzelił piorun. Percy powiedział coś co było godne samego Apollina. Potem mruknął  -Tym razem Zeusie spudłowałeś. - A ja na to - Tak jesteś mój. Już chcieliśmy powtórzyć swój rytuał gdy przed nami zmaterializował się Nico razem z panią O'Leary,, piekielnym ogarem Percego. Była padnięta podróżowaniem metodą Cienia, więc od razu się położyła. W naszą stronę szedł Nico z uśmiechem mówiącym ''A nie mówiłem''. Popatrzyłam na mojego miłego, ale on tylko dał mi znać że później mi powie. -Cześć gołąbeczki,Chejron was szuka. Misja się dla was szykuję.- Westchnęłam, dopiero zdobyłam mojego wymarzonego chłopaka a tu nagle BUM misja gdzie albo ja albo on możemy umrzeć. Witam w świecie herosa. Spletliśmy ręce i pobiegliśmy do Wielkiego domu gdzie czekał nas Pan D. i Chejron, którego zainteresowały nasze dłonie razem. -Co tym razem ?- spytałam. -wężousty- powiedział Dionizos. Ale co to takiego?- Spytał Percy.- To istota, która włada mową wężów i.....pająków. -Poczułam jak Percy obejmuję mnie mocniej. Wtedy naprawdę poczułam się bezpiecznie. Ten chłopak wiedział o mnie wszystko, moje wady i zalety a mimo to twierdził że jestem idealna. - Damy radę,mamy go wytropić ? - powiedział Percy. -Tak,ale zadanie utrudnia wam to, że macie go dopaść przed dotarciem do góry TAM w San Francisco. - powiedział Chejron. -Ale, jest jedno, ale. Ta istota  będzie wam bardzo utrudniać życie. Ma potężnych sojuszników. Jedna dora wiadomość to to, że jedziecie sami. Będziecie podróżować z hotelu do hotelu jako....młode małżeństwo i cieszę się, że nie będzie to dla was problem jako para. Zarumieniłam się, a Percy nieskrępowanie pocałował mnie w policzek. Dionizos odprawił nas. Jutro z samego rana przed śniadaniem mieliśmy dostać samochód i pojechać do hotelu w Nowym Jorku, w którym mieliśmy spędzić cały jeden dzień i wyruszyć  następnego ranka do hotelu gdzie rzekomo zamieszkiwał wężousty. Byłam już w pokoju rozmyślajac o wszystkim i o wszystkich a dokładnie o Percym, MOIM Percym. Byłam strasznie zmęczona, więc szybko się wykąpałam i poszłam się pakować.
           
                                                             ***PERCY***
Ten dzień był WSPANIAŁY, aż chciało mi się piszczeć z radości ''JESTEM Z ANNABETH''.
Chciałem pójść do jej domku i poprosić o to by u mnie dziś spała. Na pewno by się zgodziła, ale jest pewnie zbyt zmęczona na to  na co ja mam dzisiaj ochotę.  Poza tym dopiero zacząłem z nią chodzić a już chce się z nią przespać..Ostatnio na serio mam dziwne myśli.. Spakowałem się i poszedłem się wykąpać. Jutro wyjeżdżamy na misję SAMI!!!. 
                                                     
                                                              ***ANNABETH***
Tak bym chciał by Percy po mnie dzisiaj przyszedł i zaprosił do siebie i..... O matko Annabeth ty masz dopiero 17 lat o czym ty myślisz ?! To nie za wcześnie ?! Hmmm...ale każda z nas ma swoje marzenia. I zasnęłam.....
Obudziłam się rano była 3 nad ranem mieliśmy jeszcze 8 godziny dla siebie z Percym. Szybko ubrałam się w zielony zestaw ciuchów podkreślający moją figurę jak to mi Percy powiedział ''modelki'' i poszłam obudzić mojego Glonomóżdżka
Gdy byłam już na miejscu, jak przystało na dziewczynę grzecznie zapukałam do drzwi.
Nikt nie odpowiadał. Zapukałam tym razem głośniej.
Drzwi się uchyliły i stał w nich Percy w samych obcisłych bokserkach, na bogów jaki on przystojny. POSEJNDONIE DZIĘKUJĘ CI ZA NIEGO.  Miał ''artystycznie'' potargane włosy i lekko zaspany łobuzerki uśmiech. Nogi miałam jak z waty. Zapraszam - powiedział swoim aksamitnym głosem.
Weszłam , zdziwiłam się i było czysto a  na tarasie, na młodych sosnowych deskach był rozstawiony koc z  2 lampkami wina i TRUSKAWKI w czekoladzie. Byłam wniebowzięta. - Nie mam co na siebie ubrać - jęknął.-Nie powstrzymałam się od niestosownego komentarza - Świetnie wyglądasz w samych bokserkach.- Zarumienił się - To naprawdę nie fair ty sobie stoisz i patrzysz na mnie jak jestem w samych bokserkach a ja nie mogę  bo twoja matka mnie zabiję. -Zrobił minę obrażonego 5-latka. Wyglądał tak słodko. Naprawdę nie chciałam mu odmówić ale chyba miał rację z moją matką, więc powiedziałam tylko - Będziemy mieć na to czas. - I puściłam do niego oczko, chyba zrozumiał bo znowu się uśmiechną. Wybrał białe rurki i obcisłą kremową koszulkę opinającą jego umięśnioną klatkę. Do tego kremowe  conversy. Wyglądał ślicznie. Potem wziął mnie na koc i opowiadał o tym jak to się stało, że się we mnie zakochał. siedzieliśmy tak do  4 pobudka byłą o7, więc mieliśmy 7 godziny dla siebie. Zjadłam kilka truskawek w czekoladzie, które popiłam winem. Percy zaczął mnie łaskotać, gdy nastąpiła przerwa pchnęłam go na ścianę. Potem pocałowałam go raz, potem 2 i 3. Tak ładnie pachniał. Czekolada robi swoje - pomyślałam. Ale co mi tam. Było coraz goręcej. Wzięłam od niego jedną lekcję i językiem lekko odchyliłam jego wargi, podziałało.  Zdjęłam jego koszulkę, a on moją. Pchną mnie delikatnie na łóżko i razem na nim wylądowaliśmy. Jęknęłam cicho z zadowolenia . Percy zaczął schodzić coraz bardziej w dół aż dotarł tam gdzie chciał. Nie pozostałam mu dłużna. Tak słodko mruczał. Całowaliśmy się coraz bardziej. Szeptał mi do ucha słowa, których nigdy nie zapomnę. Nasze ciała złączyły się by się już nigdy nie rozdzielić. Byliśmy dla siebie stworzeni.Ten poranek był wspaniały. Teraz wiem że on tego też chciał.
________________________________________
Chyba to tyle ;3 wiem zagalopowałam się xD
Ale podoba się :3 niedługo 2 część rozdziału.
Mroczna

Rozdział 1

Wiem,wiem miały być 3 komcie.. Nie było :) Po prostu jest tak nudno że nie mam co robić więc na pewno napiszę kilka kolejnych rozdziałów. Ten rozdział dedykuję mojej ''przyjaciółce''. Mam nadzieję że to przeczytasz :)  No to zaczynamy... :3
____________________________________________________________________________
                                                                ***PERCY***
Obudziłem się o 7 na obozie miałem być o 10. Na całe szczęście byłem już spakowany.
Słyszałem mamę, która się krzątała razem z Paulem w kuchni. Otworzyłem drzwi do mojego pokoju i wszedłem do salonu gdzie właśnie siedziała mama pijąc herbatę. Przeraziła się na mój widok mówiąc -Percy,dobrze się czujesz? Wyglądasz jak byś całą noc nie spał. Tylko się uśmiechnąłem i poszedłem do kuchni coś przekąsić a potem się odświeżyć. Gdy byłem gotowy zeszedłem na dół do mamy, która dzisiaj mnie odwoziła do obozu ponieważ Paul miał dzisiaj ważne spotkanie. Wsiadłem do samochodu, nałożyłem słuchawki i włączyłem muzykę. Po przejechaniu połowy drogi z szybko bijącym sercem wybrałem numer Annabeth i wysłałem  jej wiadomość - zaraz będę. Moje serce tłukło się tak niemiłosiernie, że pomyślałem - O matko zaraz dostanę zawału. Patrząc przez okno stwierdziłem, że DOJECHALIŚMY! Dałem mamie szybkiego buziaka w policzek i wybiegłem z samochodu jak błyskawica. Byłem na już na placu gdzie wszyscy się ze mną witali nic więcej... Czekałem i nic...nie było jej gdy ktoś od tyłu mocno mnie złapał i przyciągną do siebie wtulając się w moją pierś. TAK to była ona, odwzajemniłem uścisk. Teraz gdy zaczęło się coś dziać wszyscy się na nas gapili, a był to tylko przyjacielski uścisk chociaż cichutki głosik w mojej głowie dawał mi wyraźnie do zrozumienia, że to coś więcej.Dopiero teraz zauważyłem że była ubrana cała na niebiesko. Mój ulubiony kolor i co mnie zdziwiło UMALOWANA. Delikatny makijaż ślicznie zdobił jej piękną twarz. Ze smutkiem stwierdziłem że jej piękne szaro-burzowe oczy są zamknięte, a jednak chciałbym żeby ta chwila trwała wiecznie.....
                                                            ***ANNABETH***
Byłam już gotowa. Ubrałam się całą na niebiesko specjalnie dla Percego ponieważ to jego ulubiony kolor. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i czekałam. Nagle w kieszeni moich rurek zabrzmiał dźwięk SMS-A. Odblokowałam telefon i z wstrzymanym oddechem stwierdziłam że to wiadomość od syna Posejdona. Co się stało ?! Może nie przyjedzie na tegoroczny obóz ?! Co ja bym wtedy zrobiła?! Nie czekając przeczytałam wiadomość -zaraz będę. O matko on zaraz będzie. Szybko wybiegłam z domku Ateny i gdy szłam napatoczył się chłopak o lisich rysach, pewnie z domku Hermesa-pomyślałam. I w tym momencie ten idiota zaczął się do mnie dobierać. -Łapy przy sobie.-powiedziałam tonem nie znoszący sprzeciwu. A on na to śmiejąc się bezczelnie - No co ślicznotko nie chcesz się  zabawić?. Nie wytrzymałam kiedy zaczął mnie obmacywać, kopnęłam go w czułe miejsce myśląc -Sorry, ale  nie z tobą . I odbiegłam. Byłam na placu. Stał tam z opuszczoną głową jakby miał już odejść. Podbiegłam do niego od tyłu, przyciągnęłam go do siebie i wtuliłam się w jego pierś. Czułam się tam naprawdę bezpiecznie, poza tym coś mi się że moja miłośc torchę przypakowała od ostatniego razu. O matko on  też mnie przytulił. Wszyscy się teraz na nas patrzyli ale nie obchodziło mnie to ważne że byłam z nim. Staliśmy tak przez kilka chwil potem zabrzmiał dźwięk konchy, który ogłaszał śniadanie. Otworzyłam oczy patrząc głęboko w jego oczy, zarumieniłam się widząc, że patrzy na mnie z otwartymi ustami, więc szybko odbiegłam.
Byłam już na stołówce gdzie wszyscy oddawali swoje ofiary, gdy wszedł Percy w towarzystwie Nico i braci Hoodów. Nadeszła moja kolej. Pomyślałam -Raz kozie śmierć. i wrzuciłam do ogniska tosta myśląc o Afrodycie. Usiadłam do stolika nie jedząc tylko patrząc się na mojego Glonomóżdżka, który także stał w kolejce. Obrócił się. O MATKO i ten jego zniewalający uśmiech. Nie wytrzymałabym. Nie zważając na szepty i spojrzenia uciekłam ze stołówki zostawiając syna Posejdona ze zdziwioną miną.
                                                             ***PERCY***
Zabrzmiał dźwięk konchy,czas na śniadanie. Otworzyła oczy, takie piękne burzowe oczy. Zaniemówiłem, gdybym powiedział, że piękna to skłamałbym. Teraz to nawet Afrodyta by się przy niej schowała. Nagle odbiegła. Stałem tam z nadal otwartymi ustami. Podeszli do mnie Nico i Hoodowie, którzy patrzyli się na mnie jak bym właśnie teraz strącił gromowładnego z jego tronu na Olimpie. -Oho, stary łap okazję. Dziewczyna się do ciebie lepi jak nic- powiedział syn Hadesa ze złośliwym uśmiechem swojego ojca. Zarumieniłem się i odpowiedziałem -To TYLKO przyjaciółka.- Chociaż ten cichy głosik w mojej głowie znowu mówił, że się mylę. - Stary laska leci na ciebie jak nic! I to jaka laska... Błagam połowa obozowiczów wodzi za nią wzrokiem! - Powiedział oburzony Connor. Poczułem ukłucie zazdrości i to nie byle jakie. Potwór siedzący mi w głowie, który zwie się mężczyzną zaryczał ONA JEST MOJA!. Potem poszliśmy na stołówkę. Stała tam przy ognisku ofiarnym, pewnie zastanawiając się komu wrzucić tego jednego marnego tosta. Jej włosy błyszczały w płomieniach słońca. Gdy stanąłem do kolejki ona już siedziała przy stoliku domku nr. 8 i nie uwierzycie PATRZYŁA SIĘ NA  MNIE. Obdarzyłem ją jednym z moich łobuzerskich uśmiechów. A potem uciekł. Patrzyłem jak znika ze zdziwieniem na twarzy i myśląc.-Czy ktoś je kiedyś zrozumie ?! 
                                                         ***ANNABETH***
Dzisiaj był luźniejszy dzień  to znaczy bez żadnych treningów czy bitw. Po prostu robiliśmy co chcieliśmy. Po mojej ''ucieczce'' ze śniadania, (uwaga!) pobiegłam do domku Percego zostawić mu wiadomość o spotkaniu. Spotkajmy się na naszej polanie! Już na ciebie czekam. Chcę porozmawiać.
Twoja Annabeth.
I wybiegłam z jego domku, zastanawiając się czemu napisałam  twoja Annabeth.
                               
                                                                ***PERCY***
Uff był dzisiaj luźniejszy dzień. Strasznie się cieszę. Muszę porozmawiać z Annabeth, muszę jej powiedzieć co czuję. Najwyżej mnie znienawidzi za co prawdopodobnie się zabiję. Wychodząc ze stołówki widziałem obrażone twarze córek Afrodyty, zaciekawienie na twarzach dzieci Ateny i  krzyki chłopców od Hermesa. A jeden nawet krzykną - Tylko się zabezpieczajcie.- Zarumieniłem się. Popatrzyłem kto to i od razu stwierdziłem że to Connor. Obok niego stał jego brat bliźniak i inny chłopak z bardzo kwaśną miną. Przyśpieszyłem kroku. Byłem już w moim domku. Pachniało tam oceanem. Chciałem się położyć na łóżku ale zauważyłem, że leży na nim karteczka. nie wątpliwie dziewczęce pismo. Była na niej wiadomość od Annabeth. Potwór w mojej głowie zamruczał. Spotkajmy się na naszej polanie! Już na ciebie czekam. Chcę porozmawiać.
Twoja Annabeth.
Podszedłem do lusterka wiszącego w łazience i artystycznie potargałem sobie włosy. Nasza polana znajdowała się głęboko w lesie gdzie tak naprawdę nie mogliśmy chodzić bo jest taka zasada. Chociaż zasady są po to żeby je łamać. Byłem na miejscu. Siedziała tam patrząc w jakąś książkę. Zapewne o Architekturze. Popatrzyła na mnie. Ona się zarumieniła a po mnie przeszły dreszcze. Usiadłem obok niej i powiedziałem - Hey. Popatrzyłem w jej oczy i zobaczyłem w nich strach. -Cz-cześć - powiedziała, wzięła głęboki oddech, wyprostowała się i uśmiechnęła się dodając mi tym pewności siebie. - Jak wakacje? Już się dogadujesz z ojcem?- spytałem chcąc rozruszać rozmowę. - Tak, jest coraz lepiej. A wakacje wspaniale, podróżowaliśmy z ojcem po europie.Tamtejsza architektura jest wspaniała..... - I bla bla bla, zaczęło się pomyślałem. Ona czasem za dużo myśli. Musze jej to powiedzieć i to TERAZ. Przyciągnąłem ją do siebie i położyłem swoją dłoń na jej. Zadrżała. Przestała gadać tylko popatrzyła na mnie z niepewnością, zaskoczeniem ...i nadzieją ? Zdziwiłem sie ale musiałem wreszcie to powiedzieć. -Annabeth....jesteśmy przyjaciółmi ale ja......chciałbym czegoś więcej i chcę żebyś wiedziała że czuję coś do ciebie. Odwróciłem wzrok i powiedziałem to - Annabeth Chase...Kocham cię - I już miałem odejść, gdy coś mnie pociągnęło do siebie i wylądowałem na Annabeth, która miała łzy w oczach chociaż się tak pięknie uśmiechała. Jej twarz niebezpiecznie zbliżyła do mojej i nagle usłyszałem słodki szept Ann - Ja ciebie tez Glonomódżku. Czemu kazałeś mi tak długo czekać ? - nasze usta złączyły się w pocałunku. Zaczeliśmy się obściskiwać na trawię. Chciałem by ta chwila trwała wiecznie. Jej palce błądziły w moich włosach a moje ręce uczyły się jej na pamięć.....
__________________________________________________
Rozdział 1 :) podobał się :)  Niedługo to się skończy bo wyruszą na misję
:'( :) Wiem dłuuugi :) ale chyba fajny :) 
Mroczna