Wiem,wiem miały być 3 komcie.. Nie było :) Po prostu jest tak nudno że nie mam co robić więc na pewno napiszę kilka kolejnych rozdziałów. Ten rozdział dedykuję mojej ''przyjaciółce''. Mam nadzieję że to przeczytasz :) No to zaczynamy... :3
____________________________________________________________________________
***PERCY***
Obudziłem się o 7 na obozie miałem być o 10. Na całe szczęście byłem już spakowany.
Słyszałem mamę, która się krzątała razem z Paulem w kuchni. Otworzyłem drzwi do mojego pokoju i wszedłem do salonu gdzie właśnie siedziała mama pijąc herbatę. Przeraziła się na mój widok mówiąc -Percy,dobrze się czujesz? Wyglądasz jak byś całą noc nie spał. Tylko się uśmiechnąłem i poszedłem do kuchni coś przekąsić a potem się odświeżyć. Gdy byłem gotowy zeszedłem na dół do mamy, która dzisiaj mnie odwoziła do obozu ponieważ Paul miał dzisiaj ważne spotkanie. Wsiadłem do samochodu, nałożyłem słuchawki i włączyłem muzykę. Po przejechaniu połowy drogi z szybko bijącym sercem wybrałem numer Annabeth i wysłałem jej wiadomość - zaraz będę. Moje serce tłukło się tak niemiłosiernie, że pomyślałem - O matko zaraz dostanę zawału. Patrząc przez okno stwierdziłem, że DOJECHALIŚMY! Dałem mamie szybkiego buziaka w policzek i wybiegłem z samochodu jak błyskawica. Byłem na już na placu gdzie wszyscy się ze mną witali nic więcej... Czekałem i nic...nie było jej gdy ktoś od tyłu mocno mnie złapał i przyciągną do siebie wtulając się w moją pierś. TAK to była ona, odwzajemniłem uścisk. Teraz gdy zaczęło się coś dziać wszyscy się na nas gapili, a był to tylko przyjacielski uścisk chociaż cichutki głosik w mojej głowie dawał mi wyraźnie do zrozumienia, że to coś więcej.Dopiero teraz zauważyłem że była ubrana cała na niebiesko. Mój ulubiony kolor i co mnie zdziwiło UMALOWANA. Delikatny makijaż ślicznie zdobił jej piękną twarz. Ze smutkiem stwierdziłem że jej piękne szaro-burzowe oczy są zamknięte, a jednak chciałbym żeby ta chwila trwała wiecznie.....
***ANNABETH***
Byłam już gotowa. Ubrałam się całą na niebiesko specjalnie dla Percego ponieważ to jego ulubiony kolor. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i czekałam. Nagle w kieszeni moich rurek zabrzmiał dźwięk SMS-A. Odblokowałam telefon i z wstrzymanym oddechem stwierdziłam że to wiadomość od syna Posejdona. Co się stało ?! Może nie przyjedzie na tegoroczny obóz ?! Co ja bym wtedy zrobiła?! Nie czekając przeczytałam wiadomość -zaraz będę. O matko on zaraz będzie. Szybko wybiegłam z domku Ateny i gdy szłam napatoczył się chłopak o lisich rysach, pewnie z domku Hermesa-pomyślałam. I w tym momencie ten idiota zaczął się do mnie dobierać. -Łapy przy sobie.-powiedziałam tonem nie znoszący sprzeciwu. A on na to śmiejąc się bezczelnie - No co ślicznotko nie chcesz się zabawić?. Nie wytrzymałam kiedy zaczął mnie obmacywać, kopnęłam go w czułe miejsce myśląc -Sorry, ale nie z tobą . I odbiegłam. Byłam na placu. Stał tam z opuszczoną głową jakby miał już odejść. Podbiegłam do niego od tyłu, przyciągnęłam go do siebie i wtuliłam się w jego pierś. Czułam się tam naprawdę bezpiecznie, poza tym coś mi się że moja miłośc torchę przypakowała od ostatniego razu. O matko on też mnie przytulił. Wszyscy się teraz na nas patrzyli ale nie obchodziło mnie to ważne że byłam z nim. Staliśmy tak przez kilka chwil potem zabrzmiał dźwięk konchy, który ogłaszał śniadanie. Otworzyłam oczy patrząc głęboko w jego oczy, zarumieniłam się widząc, że patrzy na mnie z otwartymi ustami, więc szybko odbiegłam.
Byłam już na stołówce gdzie wszyscy oddawali swoje ofiary, gdy wszedł Percy w towarzystwie Nico i braci Hoodów. Nadeszła moja kolej. Pomyślałam -Raz kozie śmierć. i wrzuciłam do ogniska tosta myśląc o Afrodycie. Usiadłam do stolika nie jedząc tylko patrząc się na mojego Glonomóżdżka, który także stał w kolejce. Obrócił się. O MATKO i ten jego zniewalający uśmiech. Nie wytrzymałabym. Nie zważając na szepty i spojrzenia uciekłam ze stołówki zostawiając syna Posejdona ze zdziwioną miną.
***PERCY***
Zabrzmiał dźwięk konchy,czas na śniadanie. Otworzyła oczy, takie piękne burzowe oczy. Zaniemówiłem, gdybym powiedział, że piękna to skłamałbym. Teraz to nawet Afrodyta by się przy niej schowała. Nagle odbiegła. Stałem tam z nadal otwartymi ustami. Podeszli do mnie Nico i Hoodowie, którzy patrzyli się na mnie jak bym właśnie teraz strącił gromowładnego z jego tronu na Olimpie. -Oho, stary łap okazję. Dziewczyna się do ciebie lepi jak nic- powiedział syn Hadesa ze złośliwym uśmiechem swojego ojca. Zarumieniłem się i odpowiedziałem -To TYLKO przyjaciółka.- Chociaż ten cichy głosik w mojej głowie znowu mówił, że się mylę. - Stary laska leci na ciebie jak nic! I to jaka laska... Błagam połowa obozowiczów wodzi za nią wzrokiem! - Powiedział oburzony Connor. Poczułem ukłucie zazdrości i to nie byle jakie. Potwór siedzący mi w głowie, który zwie się mężczyzną zaryczał ONA JEST MOJA!. Potem poszliśmy na stołówkę. Stała tam przy ognisku ofiarnym, pewnie zastanawiając się komu wrzucić tego jednego marnego tosta. Jej włosy błyszczały w płomieniach słońca. Gdy stanąłem do kolejki ona już siedziała przy stoliku domku nr. 8 i nie uwierzycie PATRZYŁA SIĘ NA MNIE. Obdarzyłem ją jednym z moich łobuzerskich uśmiechów. A potem uciekł. Patrzyłem jak znika ze zdziwieniem na twarzy i myśląc.-Czy ktoś je kiedyś zrozumie ?!
***ANNABETH***
Dzisiaj był luźniejszy dzień to znaczy bez żadnych treningów czy bitw. Po prostu robiliśmy co chcieliśmy. Po mojej ''ucieczce'' ze śniadania, (uwaga!) pobiegłam do domku Percego zostawić mu wiadomość o spotkaniu. Spotkajmy się na naszej polanie! Już na ciebie czekam. Chcę porozmawiać.
Twoja Annabeth. I wybiegłam z jego domku, zastanawiając się czemu napisałam twoja Annabeth.
***PERCY***
Uff był dzisiaj luźniejszy dzień. Strasznie się cieszę. Muszę porozmawiać z Annabeth, muszę jej powiedzieć co czuję. Najwyżej mnie znienawidzi za co prawdopodobnie się zabiję. Wychodząc ze stołówki widziałem obrażone twarze córek Afrodyty, zaciekawienie na twarzach dzieci Ateny i krzyki chłopców od Hermesa. A jeden nawet krzykną - Tylko się zabezpieczajcie.- Zarumieniłem się. Popatrzyłem kto to i od razu stwierdziłem że to Connor. Obok niego stał jego brat bliźniak i inny chłopak z bardzo kwaśną miną. Przyśpieszyłem kroku. Byłem już w moim domku. Pachniało tam oceanem. Chciałem się położyć na łóżku ale zauważyłem, że leży na nim karteczka. nie wątpliwie dziewczęce pismo. Była na niej wiadomość od Annabeth. Potwór w mojej głowie zamruczał. Spotkajmy się na naszej polanie! Już na ciebie czekam. Chcę porozmawiać.
Twoja Annabeth. Podszedłem do lusterka wiszącego w łazience i artystycznie potargałem sobie włosy. Nasza polana znajdowała się głęboko w lesie gdzie tak naprawdę nie mogliśmy chodzić bo jest taka zasada. Chociaż zasady są po to żeby je łamać. Byłem na miejscu. Siedziała tam patrząc w jakąś książkę. Zapewne o Architekturze. Popatrzyła na mnie. Ona się zarumieniła a po mnie przeszły dreszcze. Usiadłem obok niej i powiedziałem - Hey. Popatrzyłem w jej oczy i zobaczyłem w nich strach. -Cz-cześć - powiedziała, wzięła głęboki oddech, wyprostowała się i uśmiechnęła się dodając mi tym pewności siebie. - Jak wakacje? Już się dogadujesz z ojcem?- spytałem chcąc rozruszać rozmowę. - Tak, jest coraz lepiej. A wakacje wspaniale, podróżowaliśmy z ojcem po europie.Tamtejsza architektura jest wspaniała..... - I bla bla bla, zaczęło się pomyślałem. Ona czasem za dużo myśli. Musze jej to powiedzieć i to TERAZ. Przyciągnąłem ją do siebie i położyłem swoją dłoń na jej. Zadrżała. Przestała gadać tylko popatrzyła na mnie z niepewnością, zaskoczeniem ...i nadzieją ? Zdziwiłem sie ale musiałem wreszcie to powiedzieć. -Annabeth....jesteśmy przyjaciółmi ale ja......chciałbym czegoś więcej i chcę żebyś wiedziała że czuję coś do ciebie. Odwróciłem wzrok i powiedziałem to - Annabeth Chase...Kocham cię - I już miałem odejść, gdy coś mnie pociągnęło do siebie i wylądowałem na Annabeth, która miała łzy w oczach chociaż się tak pięknie uśmiechała. Jej twarz niebezpiecznie zbliżyła do mojej i nagle usłyszałem słodki szept Ann - Ja ciebie tez Glonomódżku. Czemu kazałeś mi tak długo czekać ? - nasze usta złączyły się w pocałunku. Zaczeliśmy się obściskiwać na trawię. Chciałem by ta chwila trwała wiecznie. Jej palce błądziły w moich włosach a moje ręce uczyły się jej na pamięć.....
__________________________________________________
Rozdział 1 :) podobał się :) Niedługo to się skończy bo wyruszą na misję
:'( :) Wiem dłuuugi :) ale chyba fajny :)
Mroczna
Świetny <3333 Kiedy kolejny ?
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale doszukałam się jednego błędu. "Gdy stanąłem do kolejki ona już siedziała przy stoliku domku nr. 8 i nie uwierzycie PATRZYŁA SIĘ NA MNIE." Domek Ateny to 6, 8 jest Artemidy.
OdpowiedzUsuńJaki slodki ten rozdział, ale szkoda, że taki krótki. Ide czytac dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ściskam
Dżerr
A właśnie. Zapomniałam. Dlaczego jestem dla cb autorytetem?
Uważam że wspaniale piszesz ;) masz talent ;) chciałabym tb dorównać ;)
OdpowiedzUsuńładnie ładnie :D tylko króciutki :D
OdpowiedzUsuńSuper! Słodki i romantyczny! Dla mnie bomba <3
OdpowiedzUsuń