środa, 27 listopada 2013
Rozdział 19
***PIPER***
Ja, Octavian, Natalie i 3 nimfy leśne siedzieliśmy w gabinecie Chejrona. Dziewczyna została już opatrzona i najwyraźniej doszła już do siebie. Kiedy się jej przyjrzałam miała na sobie, czarną koszulkę na ramiączkach i jeansowe szorty. Włosy sięgały jej do ramion, a jej cera była wyjątkowo blada co ładnie współgrało z jej delikatnymi piegami. Jednym słowem była naprawdę ładna. Chejron siedząc za biurkiem, nerwowo stukał kopytem o podłogę.
Nimfy opowiedziały nam, że znalazły ją w lesie. Była zakładniczką potworów, które nas zaatakowały, a z wersji Natalie dowiedzieliśmy się, że została porwana od razu po śmierci swojego ojca, który się nią opiekował. Swojej matki nigdy nie poznała. Usłyszeliśmy o kobiecie w snach, która powiedziała jej o jakimś obozie dla wyjątkowych ludzi i przepowiedni o bitwie bogów. Nerwowo przełknęłam ślinę. Tą samą przepowiednia dotyczyła mnie. Za 4 dni miałam wyruszyć na misję.
- Chejronie...Ta przepowiednia.
- Wiem, moja droga. Natalie, za chwilę zabiorę cię na film instruktażowy, a potem omówimy inne ważne rzeczy. - Zwrócił się do dziewczyny.
- Centaurze...jeżeli będziecie potrzebować czyjejś pomocy, to z chęcią się zgłaszam. - Chejron odchrząkną znaczącą i spojrzał na Octaviana, który do tej chwili siedział cicho.
- Pomocy ? - Spytał, ale chłopak skłonił się i wyszedł. Zauważyłam, że nowa obozowiczka odprowadza go wzrokiem.
- Idź już Piper, czekaj na nas na placu za 2 godziny, dobrze ? - Skinęłam posłusznie głową i wyszłam. Otwierając drzwi natknęłam się na opór, naparłam całym ciałem na drzwi. Z drugiej strony usłyszałam huk i wyjrzałam głową, a potem wyszłam szybko na korytarz. Na podłodze leżał Jason, z rumieńcem palącym jego policzki.
- Podsłuchiwałeś! - Powiedziałam oskarżycielskim tonem.
- To nie tak, Piper! No...może trochę. - Zmarszczyłam brwi.
- Za dwie godziny mam się z nimi spotkać na placu.
- Wiem, i właśnie... - Nie dokończył, bo właśnie zabrzmiał dźwięk konchy ogłaszając śniadanie.
Był taki słodki kiedy się tak martwił. Poczułam jego palce wsuwające się w moje i uśmiechnęłam się do niego promiennie. Poszliśmy do jadalni trzymając się za ręce.
***NATALIE***
Po filmie byłam w szoku. Wiedziałam, że nie jestem normalna, ale dowiedzieć się, że jest się w połowie boginią to już coś. Tylko pozostaję jedno pytanie, kto jest moim boskim rodzicem. Kiedy nasze ''spotkanie'' dochodziło końca, poczułam...moc? Centaur otworzył usta i wciągnął powietrze.
Kiedy nagły kop adrenaliny minął, Chejron odzyskał język w gębie i powiedział.
- Hekate...
- Co proszę ?
- Twoim boskim rodzicem jest Hekate, bogini magii. - Przypomniało mi się jak byłam mała i dostałam swój pierwszy zestaw małego magika. Schowałam do nie wielkiego pudełka jedno ze zdjęć taty. Kiedy powiedziałam ''hokus pokus'' i znowu otworzyłam skrzyneczkę, nic w niej już nie było. Z moich rozmyślań wyrwał mnie ponaglający głos centaura.
- To chyba wszystko, teraz zaprowadzę Cię do Piper. Ona oprowadzi cię po obozie. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie. - Powiedział i wyszedł ze mną na zewnątrz.
Po obozowisku biegały tuziny nastolatków w zbrojach z mieczami, włóczniami i łukami w rękach.
Kiedy doszliśmy do ''centrum'' obozu, zauważyłam tą samą dziewczynę co siedziała razem ze mną w tym gabinecie, Piper. Z tego co się dowiedziałam była córką Afrodyty, ale starała się to jak najbardziej ukryć ubierając dziurawe jeansy, zajechane trampki i brudny obozowy podkoszulek, który ja również miałam na sobie. Zastanawiałam się gdzie się podział ten wysoki blondyn z pluszowymi misiami. Wyglądał z nimi naprawdę uroczo, niestety nie zapamiętałam jego imienia.
- A ten chłopak? - Spytałam
- Och...Octavian?
- Eee..tak.
- Nie musisz się o niego martwić, czeka na ciebie. - I wskazał palcem w kierunku drzewa.
Myślałam, że zaraz potknę się o moje ukochane glany z wrażenia. Blondyn opierał się plecami o pień drzewa, w ręku trzymał swoją fioletową koszulkę, która różniła się od innych, a jego nagi tors świecił w słońcu. Był o wiele lepiej zbudowany niż sobie wyobrażałam ( nie żebym sobie dużo wyobrażała). Z tego co wiem, nie musiał na mnie czekać, ale...przyszedł. Kiedy doszliśmy do moich nowych przyjaciół, chłopak nerwowo rozkopywał ziemię w okół siebie, a potem odważył się mi spojrzeć w oczy.
-Eeeee....Cześć, nazywam się Octavian. - Powiedział, a na jego twarzy wykwitł rumieniec, kiedy podawał mi dłoń. Był to pewny i szybki uścisk. Coś mi podpowiadało, że go onieśmielam. Spojrzałam na dziewczynę, która we włosach miała orle pióra.
- To co idziemy? - Spytała i złapała mnie za rękę.
Moja wycieczka trwała kilka ładnych godzin, chociaż gdyby nie uwagi Octaviana, trwałaby o wiele krócej. Zwiedziłam już mój domek. Zamieszkiwało w nich raptem 7 osób. To naprawdę mało, w porównaniu z domkiem Aresa lub Apolla i szczególności Hermesa. Był już wieczór i ostatnie promienie słońca zaczęły się już chować. Dziewczyna od Afrodyty zostawiła mnie sam na sam z Octavianem. Przez całą drogę przyglądałam mu się uważnie i zauważyłam, że jest inny niż tutejsi. Trzymał się bardziej na dystans i był bardziej wyniosły. Chłopak naprawdę mi się podobał. Powinniście wiedzieć, że jestem naprawdę dziwna, dlatego wypaliłam:
- -W kolczykach i glanach wyglądałbyś zajebiście..... - Uśmiechną się nie pewnie, a potem...poszedł sobie!
_______________________________________
Proszę <3 N.
Mroczna
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Octavian w glanach i kolczykach? Chciałabym to zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńRozdział super <3 Już lubię Natallie :) Jej fantazje na temat Octaviana są zaj***ste! Chociaż wyobrażała sobie tylko jak wygląda Octavian bez koszulki :)
Życzę weny i zapraszam do siebie (jestę spamerę i zawsze spamuje) http://milosna-historia-herosow.blogspot.com/
Laciata <3
Milo :)
UsuńDziekuje za cieple slowa...
Taaa...Kocham byc szczera
A Octi juz tak ma(to zdrobnienie moge uzywac tylko ja), jest taki slodki kiedy sie denerwuje >///< ~N
hahahaah :) Natalie to moja przyjaciółka :D tekst z glanami i kolczykami to jej pomysł :)
OdpowiedzUsuńPozdro ;**
Mroczna