poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 16

Ten rozdział dedykuję Karolinie, Martynie,Natalii,Merr, Lucy i Dżerrce, czyli osobom, które naprawdę mnie wspierały mimo własnych problemów. 
 __________________________________________________________________                                                              
                                                          ***ANNABETH***
Siedziałam  sama w domku czytając magazyny przeznaczone dla przyszłych matek. Już od 2 miesięcy nosiłam w swoim łonie dziecko. Myślałam tak, aż do pokoju wpadł Percy. Odwróciłam się, żeby go przytulić, ale dopiero teraz zauważyłam, że jest wściekły. Po jego twarzy płynął potok łez, głęboko oddychał i ściskał pięści, z których wystawała mała karteczka. Karteczka. Liścik. Gavin!.
-
Annabeth ? Dlaczego ?! - Powiedział wyciągając mi przed twarz liścik od mojego przyjaciela.
- Ja....Nie wiem...Co ty robisz?
- Pakuję się. Muszę sobie wiele rzeczy przemyśleć, zastanowić się. - Odpowiedział.
- Ale Percy! Przemyśleć ? Kocham cię! - Krzyknęłam i spróbowałam go objąć od tyłu, ale on mnie odepchnął co naprawdę zabolało.
- Kochasz mnie ? Jak mam ci ufać, po tym co mi zrobiłaś ? - Popatrzył mi z wyrzutem w oczy i jakby nigdy nic wyszedł z domku z małym plecaczkiem.
Nie płakałam. Nie wiem czemu, ale nie chciałam. Myślałam tylko co będzie ze ślubem i dzieckiem...
Poszłam do łazienki i oparłam się dłońmi o umywalkę, patrząc na swoje odbicie w lustrze. 
- Och, moja droga, nie martw się na zapas. - Usłyszałam za sobą głos bogini piękności.
- Jak się mam nie martwić? Mój narzeczony mnie praktycznie zostawił, a dla ciebie to nic takiego? - Spytałam pustym głosem.
- Na miłość, warto czekać. Nawet do końca świata. - Odpowiedziała i rozpłynęła się.

                                                                    ***PERCY***
W połowie drogi stanąłem i nie wiedziałem co robić. Zagwizdałem i po chwili za drzew wyleciał majestatyczny czarny koń z wielkimi równie ciemnymi skrzydłami.
- Cześć, Szefie! Czy... ? - Usłyszałem jego głos w mojej głowie.
- Mroczny, nie teraz. Kierunek - wodospad! - Odpowiedziałem. Widocznie mój towarzysz usłuchał, bo nie dostałem odpowiedzi tylko od razu wzbiliśmy się w niebo. Nad wodospad leciało się w odwrotnie, niż na w na naszą polane. Miejsce to było otoczone gęsto rosnącymi drzewami iglastymi, a przed grotą spadał mały wodospad. Kiedy wylądowaliśmy, Mroczny usłużnie się pożegnał, pytając czy nie trzeba mi niczego więcej i odleciał. Siedziałem tak myśląc o tym wszystkim. Kiedyś musi przyjść czas na pierwszy upadek, ale upadamy, żeby wstać silniejszymi.
- Percy? Naprawdę chcesz żeby to się tak skończyło? - Spytał, mnie żeński głos. Afrodyt. Nie byłem zaskoczony jej wizytą, ponieważ bogini lubi się mieszać, aż za bardzo w moje życie. Obróciłem się i zobaczyłem Annabeth. Wiedziałem, że to tylko iluzja, ale i tak moje serce zabiło szybciej.
- Skończy się tak jak powinno. Annabeth, mnie zdradziła! Jak mam do niej wrócić? - Spytałem
- Może ona tego nie chciała ?
- Nie chciała ? 
- Nie chciała! Uwierz, wiem co ta dziewczyna teraz przeżywa, a naprawdę na to nie zasługuję. Zastanów się Perseuszu, czy będziesz jedną z tych świń, którzy trochę się pobawią i odchodzą czy prawdziwym mężczyzną ? - Powiedziała i rozmyła się.

Przesiedziałem w samotności 2 dni. Zapadłem w trans. Słyszałem w oddali krzyki moich przyjaciół, którzy mnie szukają, ale ja poszukiwałem w mojej głowie znaczenia słów jakie usłyszałem od nieśmiertelnej. Nie dopuszczałem do siebie tego 1 imienia, ale chyba przyszedł by stać się ''Prawdziwym Mężczyzną''. Annabeth. Poczułem się jakbym dostał w brzuch od samego Zeusa.
Jakim byłem idiotą! Wziąłem plecak i pędem pobiegłem w dół. Biegłem dość długo, ale opłacało się. Zawahałem się przed wejściem do domku, ale raz się żyję... No dobra, w moim przypadku 2.
Siedziała na łóżku, a obok niej zobaczyłem Piper. Dziewczyna ubrała się w stare sprane shorty i sprany obozowy podkoszulek. Kiedy mnie zobaczyła, szepnęła coś do mojej narzeczonej i wyszła puszczając do mnie oczko i uśmiechając się, co naprawdę dodało mi pewności siebie.
- Przepraszam. - Ledwo wypowiedziałem to słowo, kiedy Annabeth rzuciła się na mnie przytulając mnie.
- Chcesz go udusić? Posejdon, nie lada by się zdenerwował gdyby się o tym dowiedział, a poza tym Percy jesteś potrzebny. Pakuj się... Zobaczysz się z tatusiem. - Powiedziała córka Zeusa, opierając się o ścianę... 

__________________________________________
Wiem, krótkiiii, ale zbytnio nie mogłam się rozpisać :c
Pozdrowionka ;***
Mroczna
                                 

1 komentarz:

  1. DZIĘKUJE AFRODYTO!! <3
    Takie chwile grozy i tu nagle takie oooooo <3
    Rozdział cudny i czekam na więcej! : )

    OdpowiedzUsuń