wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 25 część 1: Wszystko co dobre wcześniej czy później musi się skończyć.

Miav
Co to znaczy ''jesteście pewne?'' - spytała dziewczyna o ciemnych krótkich włosach. Czułam jak krew zaczyna szybciej płynąć w moich żyłach. Nie chciałam. Nie mogłam ich zdradzić. ''Ale już to zrobiłaś'' - szepnął w mojej głowie cichy głosik. Kiedy zniknęłam na 3 miesiące one się martwiły, a ona knuła przeciw własnym siostrom. Tak, to ona ukradła strzałę Artemidy. To przez nią zginą niewinni herosi i śmiertelnicy.
- Myślisz, że to takie łatwe? Oni to wszystko zaplanowali, wiedzieli, że - nie dokończyłam, bo Annabeth postanowiła w tak nieodpowiednim momencie zacząć swoje prywatne śledztwo.
- Zaraz, zaraz...jacy ''oni''? - Za plecami blondynki łowczynie zaczęły się niespokojnie kręcić zalewając pytaniami swoją przywódczynie. Oczy Thalii były zimne i nieprzeniknione. W jej wnętrzu szalała burza, która w każdym momencie mogła zmienić się w sztorm. Nie było wyjścia, wszyscy już wiedzieli tylko czekali na ustne potwierdzenie swoich domysłów. Opadłam zrezygnowana na kolana czując łzy żłobiące w pyle osiadłym na moich policzkach. Tłuste włosy opadały mi wzdłuż twarzy tworząc śmierdzącą skorupę brudu.
- My...ja...ja nie jestem sama.

                                                                            Leon
- Bogowie! Ile tutaj krwi! - jęczał Jason. głowie skrzecz
- A czego ty się do cholery spodziewałeś?! Chłopczyk stracił nogę! Mieliście mi pomóc, a nie mdleć jak ten łajdak. - oznajmiła rozgorączkowana Amy. Pomacałem wokół siebie drapiącą i niezbyt przyjemną w dotyku leśną ściółkę. ''Łajdak, łajdak, łajdak, łajdak'' - śmiał się w mojej głowie skrzeczący głos, powtarzający jedną frazę.
- S-s-stracił nogę? - pisnąłem. Dziewczyna położyła już chyba setną warstwę opatrunków i wykonując dziwny znak w powietrzu, wstała stękając.
- A gdyby w stronę twojej nogi skoczył kiciuś wielkości lwa chcąc wbić ci zęby w twoje udo? - spytała z lekka uniesioną brwią. Za jej plecami stał Jason wpatrując się w nieprzytomnego chłopczyka i prowizoryczne bandaże na jego nodze..., a przynajmniej w to co z niej zostało. Zewsząd otaczały nas drzewa, ale najbardziej wyróżniała się wielka biała brzoza, której liście szumiały kojąco, przynosząc obecnym tu herosom spokój myśli. Wziąłem głęboki oddech i odezwałem się:
- Nie rozumiem...nie rozumiem jak możesz podchodzić do tego z taką obojętnością.
- Obojętnością?! CO?! Jak śmiesz?! - Zrobiła się czerwona na twarzy i zacisnęła pięści, którymi zapewne chciała mnie walnąć, ale nie zdążyła.
- Leo! Dość!..Tak już jest. W legionie...jesteśmy jednością i wspieramy się, ale kiedy któreś z nas słabnie albo zostaje ranne to odpuszczamy...ponieważ...ponieważ nie chcemy narażać innych, ale zmierzam do tego, że..ludzie cierpią...i to jest...normalne, wiemy że boli, ale co możemy zrobić poza chwilową ucieczką przed bólem? - Położył mi ręce na ramionach. Przypomniałem sobie festusa...słabnie...co możemy zrobić?
- Walczyć. - odpowiedziałem. Chłopak smutno pokręcił głową. 
- Nie Leo...nie walczyć. Czekać.
- Musimy go zanieść w jakieś ciepłe miejsce. - odwróciłem wzrok.
- Jaki bystry jesteś! - prychnęła dziewczyna.
                                                                          Thalia
- Nie mamy czasu na sprzeczki! Wyjaśnimy to wszystko kiedy Bogowie skończą rozwalać świat! Zdajesz sobie sprawę, że zostaniesz surowo ukarana za zdradę?
- Tak, Thalio. - Dziewczyna już opanowała emocje i stała na baczność, otoczona z każdej strony jedną z łowczyń, które zostały wyznaczone do jej pilnowania.
- Mogłabyś nam przynajmniej powiedzieć jak mamy przejść przez tą plątaninę pułapek? - spytała Piper grzebiąc w swoim skromnym ekwipunku. Nie byłam pewna czy używa swojej Czaromowy, ale najwyraźniej nie było to potrzebne.
- Jasne, macie jakieś kartki? Mogłabym to szybko rozrysować. - Miav uśmiechnęła się niemrawo. Jeżeli myślała, że poprzez grzeczne wykonywanie rozkazów wszystko ujdzie na sucho to grubo się myliła. Annabeth zaczęła grzebać w skórzanej, starej torbie, którą miała na ramieniu. Nieporządek, który w niej panował wyraźnie było widać  na zewnątrz. Pogniecione kartki papieru wyciągały swoje papierowe ręce jakby chciały zaznać trochę ciepła. Wreszcie podała dziewczynie ołówek i kawałek pożółkłego papieru.
- Pomijając wszystkie zawiłe labirynty, które owijają się same wokół siebie, są cztery główne korytarze, które dwoją się i troją, ale to pominę. W każdym z wejść stoją strażnicy, ale to nie jest pewne, ponieważ myślą, że będziemy się przemieszczać zwartą grupą, więc wątpię żeby marnowali ludzi kiedy dla nich nic nie jest pewne. - Narysowała wielkie wejście do budynku i 4 ''puste'' prostokąty, przed którymi narysowała cztery pary patyczaków, symbolizujących strażników.
- Czekaj, czekaj. Jeżeli spodziewają się, że będziemy przemierzać tunele razem, to znaczy, że będziemy musiały się rozdzielić, ale czy tylko ja uważam, że łowczynie są silniejsze kiedy są razem? - Zasugerowała Genevive, jedna z łowczyń. Blondynka łapała spazmatycznie powietrze na myśl, że będzie zdana na samą siebie.
- Gen, tym razem musi być inaczej. - odpowiedziałam, odgarniając włosy, które opadły mi na czoło. Brakowało mi kogoś w tym zamieszaniu.
- No więc...- narysowała kwadrat oznaczający zapewne komnatę, w której przetrzymywali Chejrona i resztę zakładników.
- W tej komnacie mogą być przetrzymywani wasi przyjaciele. Mam też teorię, że każdy z setek tuneli prowadzi do centrum budynku, tyle że dotarcie do niej przez każdy inny tunel może się różnić czasowo. To znaczy, że jeżeli Thalia razem z Piper pójdą tunelem ''numer 2'' i dotrą na miejsce po 20 minutach, to Annabeth z Natalie idąc tunelem ''numer 4'' mogą dojść po kilku godzinach, możliwe też, że wasz pobyt pod ziemią mogą przedłużyć halucynacje wprowadzając was w ślepą uliczkę - Miav uniosła podbródek ''zadowolona'' ze swojego wykładu.
- Pozory. - prychnęłam pod nosem, przypominając sobie jej tak niedawno zapłakaną twarz. Odwróciłam się od grupy i spojrzałam w niebo.
- Tato?? Słyszysz mnie? - spytałam cichutko.
Z lewej strony dobiegł mnie trzask laptopa Annabeth i pisk zaskoczenia.
- Co do cholery? - warknęłam. Na kolanach córki Ateny siedziała Natalie z rozwaloną fryzurą i rozkojarzoną miną.
- Nie mogłeś przysłać nam czegoś lepszego?- jęknęłam znowu patrząc w górę i myśląc o ojcu, a potem wracając do obowiązków.
- Gdzieś ty była?!
- Yyy...na wycieczce? - Powiedziała schodząc z blondynki i rzucając jej pełne skruchy spojrzenie.
- Hmmm..na wycieczce? My tu próbujemy przeżyć miły spacerek pod ziemię, a ty znikasz!
- Podczas pracy można chyba trochę wyluzować, nie? - odpowiedziała i zniknęła ze specyficznym ''puff'', pojawiając się przy pięknie zdobionych wrotach jednocześnie je otwierając.
- Szpanujesz.- Wyszczerzyła zęby Miav patrząc na Natalie.
- Nie? Ja tylko pokazuje co potrafię. - odpowiedziała z figlarnym mrugnięciem. Przewróciłam oczami, ale nie zapomniałam o tym, żeby w wolnym czasie sprawdzić znaczenie paru słów.
- W końcu przez ileś tam lat byłaś drzewem. - mruknęłam sama do siebie i podążyłam za resztą.
                               
                                                                              Natalie
W środku było ciemno,ciepło i potwornie duszno! Jedynym źródłem światła była słabo paląca się pochodnia, znaleziona może 50 albo 100 metrów od wejścia. Na początku tunele były dość ucywilizowane, ale z czasem podłoga zamieniła się w grząską glebę. Nikt z nas się nie odzywał. Szłyśmy wężykiem z Annabeth na czele. Nasz pochód nagle się zatrzymał.
- Ruby! Do mnie! - krzyknęła Piper. Dziewczyna o ciemnych kręconych włosach przecisnęła się obok mnie. Byłam ciekawa co się stało. 7 metrów dalej niespodziewanie sklepienie było o wiele wyżej. Na samej górze, jakimś dziwnym trafem była szklana szyba, przez którą wpadało światło, oświetlając jakąś postać na środku '' sali''. Była to wysoka kobieta o ciemnej skórze, ubrana w białą tunikę ze zdobieniami w kolorze złota i turkusu. Stopy miała bose. Od łydek zaczynała się gruba, biała linia na jej ciele, kontrastując z odcieniem skóry. Prawdopodobnie był to tatuaż przechodzący pod tuniką aż do zgięcia łokci.
- Hero najświętsza...czy to jest Neith? - spytała Miav.
- Kto?! - warknęłam zirytowana swoją niewiedzą.
- Egipska bogini łowów...chyba? - Powiedziała Piper lekko onieśmielona spojrzeniem Annabeth, które było pełne uznania.
- Tylko co ona tu robi? - Odezwała się Ruby. Dopiero teraz zauważyłam pewne podobieństwo Miav do dziewczyny. Miały te same pełne usta i lekko zadarte czubki nosów. Włosy Miav były ciemniejsze niż Ruby, za to dziewczyna była wyższa i drobniejsza. Ich oczy były niemal identyczne, tylko oczy Ruby otwarcie okazywały co dziewczyna w tej odczuwa. Nos wyższej z dziewczyn posiany był piegami.
- Mnie się pytasz? Może zadzwonimy do biura obsługi klienta i powiemy, że w przesyłce nastąpiła pomyłka? - Odezwała się Thalia.
Nastąpiła krępująca cisza i nagle wyrwała się Miav:
- Rzućmy w nią kamieniem!- Zaproponowała. Rozległy się śmiechy z głupoty nastolatki.
- No co?! - próbowała się bronić.
- Ona...ona może mieć rację. Jeżeli chcemy przejść, musimy sprawdzić czy nic nam nie grozi z jej strony - zaoponowałam.
- Ty mówisz serio? Bądźmy realistami. Co będzie jeżeli rozbudzimy ją z transu i nas wszystkie pozabija? - Odpowiedziała Annabeth, która zaczynała mnie już naprawdę irytować.
- Czy ja wyglądam na osobę, która żartuje?! - Krzyknęłam.
- Nie mamy lepszego planu, a poza tym z tego co wiem Neith jako Pani łowów musi przejść...pewien rytułał, żeby kogoś zabić. To nasze jedyne rozwiązanie...No to...ktoś chętny? - Spytała córka Zeusa. Miav wzięła kamień wielkości męskiej pięści i rzuciła go w sam środek twarzy boginki. Wszystkie wstrzymałyśmy oddech. Minęło pięć sekund..dziesięć. Nic. Potem dziewczyna zmieniła się w cień  i po chwili znalazła się przy kobiecie.
- Stój idiotko! - syknęłam, ale ona włożyła swój palec do nosa egipskiej łowczyni, patrząc na nasz z głupkowatym uśmieszkiem.
- Fuuuuuj! - oburzyła się córka Afrodyty.
- Widzicie! Droga...- nie dokończyła bo przerwał jej świst wyciąganego sztyletu.
- A zapowiadało się tak dobrze. - warknęła Thalia.
__________________________________________________
C.d.n
Mroczna

9 komentarzy:

  1. Fajnie piszesz ;) Podoba mi sie twoja historia i czekam na więcej ;)
    Dodawaj rozdziały tak często jak wcześniej a twoje opowiadanie stanie sie jednym z najlepszych w sieci :)
    -Ann

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Czekam na następny:-):-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste leze ze smiechu wlozyla palca do nosa bogini lowow xD Ale tak na serio kiedy nastepny rozdzial?~ Fire

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award!
    Tutaj są pytania:
    http://domia-abr-wyrda-wladza-losu.blogspot.com/2015/03/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny porzucony blog. A było tak dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny porzucony blog. A było tak dobrze...

    OdpowiedzUsuń